Poniższy tekst powstał jako wstęp do katalogu przygotowanego na wystawę moich fotografii, której wernisaż odbył się w połowie grudnia 2017 roku, w Muzeum Wydziału Geologii.
Doszedłem do wniosku, że całkiem nieźle wyjaśniam w nim moje podejście zarówno do fotografii w ogóle, jak i do fotografii "analogowej" w szczególności.
Wiele fotografii - zwłaszcza tych zrobionych metodą tradycyjną czy "hybrydową" - opatruję wspólnym tytułem - "subiektywny spacer po...". W poniżej przedstawionym tekście jest również - skrótowo rzecz jasna - wyjaśnione pochodzenie owego określenia... Zresztą - bardzo podobnie zatytułowany jest ten blog. Serdecznie zapraszam...
„subiektywne opowieści jednokadrowe”
O tym, że „życie to opowieść” wszyscy wiemy od dawna. Ten
fragment cytatu z szekspirowskiego Makbeta jest wykorzystywany bardzo często –
i prawie zawsze bez dalszego ciągu. Na swój własny użytek – także
„fotograficzny” - dopowiadam sobie do szekspirowskiej sentencji ciąg dalszy
nieco inny niż oryginalny:
„Życie to opowieść, którą my sami
opowiadamy Bogu, sobie i innym”. Jesteśmy jednocześnie narratorem,
bohaterem i pierwszym odbiorcą tej opowieści jaką jest życie.
Dlaczego fotografia?
Dlatego, że gdy chcemy jakąś opowieść zapamiętać, czy
podzielić się nią z innymi – często sam dar wymowy nie jest wystarczający.
Fotografia powstaje w czasie krótszym niż mgnienie oka. To
co zapamiętujemy w naszym umyśle po takim mrugnięciu jest dostępne bezpośrednio
– wyłącznie dla nas samych. Jeśli chcemy taką opowieść przekazać innym,
potrzebujemy wspomagania. Między innymi poprzez obraz.
Stąd fotoreportaż.
Tyle, że fotoreportaż to zdjęć kilka. Fotoreportaż powstaje
najczęściej na jakiś temat, a przecież my, patrząc na otaczający nas Świat,
snując naszą o nim opowieść, nie zawsze mamy wcześniej ów temat sprecyzowany.
Stąd „opowieści
jednokadrowe”.
Jedno mrugnięcie okiem, jeden widok, sytuacja, chwila
zapamiętana, zauważona „katem oka” = jedno mignięcie migawki aparatu, jedna
sytuacja prawie nieprzewidziana, bądź tylko przypuszczalna. Chwila zauważona –
i zapamiętana na dłużej na kliszy. Dostępna nie tylko dla nas. Możliwa do
opowiedzenia.
Czasami ta „zapamiętana” opowieść jest jednoznaczna, nie
wymaga dopowiedzeń, dodatków – choćby w postaci tytułu czy uzupełniającego
opisu. Czasem – choć jest jednoznaczna dla nas, może być przez innych odebrana
inaczej niż przez nas. Wtedy przy obrazie pojawia się tytuł i/lub historia.
Ale czasem – z pełną świadomością – pozostawiamy odbiorcy
całkowitą „wolność odbioru”. Niech on sam opowie sobie tę historię, którą
zobaczył naszymi oczami…
Dlaczego wyłącznie
czerń i biel? (no - plus odcienie szarości…)
Nie pamiętam już, który z wielkich fotografów odpowiedział
na pytanie: „czemu nie „robi koloru?”
stwierdzeniem, że samo fotografowanie jest już na tyle trudne , że nie warto
sobie jeszcze dodatkowo utrudniać życia fotografując w kolorze…
Być może z racji lenistwa – w przypadku fotografii
„analogowej” (cokolwiek to znaczy), tradycyjnej „bawię się” wyłącznie
fotografią czarno-białą, a zdjęcia kolorowe robię korzystając ze zdobyczy
współczesnej techniki czyli cyfrowego zapisu obrazu.
Ale – to nie tylko lenistwo, czy też chęć uniknięcia
skomplikowanego procesu wywoływania negatywów kolorowych.
To przede wszystkim ćwiczenie wyobraźni. Głównie własnej,
częściowo również i wyobraźni odbiorców.
Za co oczywiście serdecznie przepraszam…
Dlaczego
„subiektywne”?
Wszystko już było. To też sentencja, którą znamy (jako
ludzkość) od starożytnego Egiptu. Przymiotnik „subiektywne” jaki bardzo często
dodaję do opisów swoich fotograficznych „działań” to taka forma obrony. Przed
ewentualnymi zarzutami, że moje zdjęcia, moje fotograficzne opowieści są, mogą
być, powtórzeniem.
Oczywiście, że są – przecież „wszystko już było”. Ale jest
to powtórzenie według mnie.
------------
ps. Wystawa jeszcze nadal "wisi" w Muzeum. Będzie - prawdopodobnie - wisiała jeszcze przynajmniej do końca lipca. Wszystkich chętnych serdecznie zapraszam do jej obejrzenia. Jedynym utrudnieniem jest konieczność skontaktowania się wcześniejszego ze mną - Muzeum otwierane jest dla zwiedzających indywidualnie, w godzinach pracy Wydziału - i Kolegów w nim (w Muzeum) pracujących. Ale to utrudnienie - może być zrekompensowane choćby tym, że każde zwiedzanie ma charakter autorskiego i kuratorskiego oprowadzania :)
W katalogu zamieszczona jest również informacja o charakterze technicznym - którą przytaczam na koniec:
dodatki techniczne:
Przy każdej fotografii podana jest informacja o aparacie jakim
zdjęcie zostało zrobione i o typie negatywu na którym zdjęcie wykonano. Dla
niektórych – bardziej doświadczonych foto-amatorów – ma to znaczenie. Wszystkie
zdjęcia powstały według następującej procedury:
- aparatem „analogowym” (tradycyjnym) wykonano ujęcie na
kliszy;
- negatyw został wywołany przy użyciu odpowiednich
odczynników chemicznych (albo przeze mnie, albo w Zakładzie Fotograficznym);
- wywołany negatyw został – przeze mnie – zdigitalizowany w
„cyfrowej ciemni” (czyli zostało wykonane cyfrowe zdjęcie negatywu w wysokiej
rozdzielczości);
- plik z zapisem cyfrowym obrazu negatywowego został
opracowany przy pomocy programu graficznego (uzyskanie obrazu pozytywowego,
korekcja ostrości, kontrastu, ewentualnie korekcja kadru). Procedury
wykorzystywane przy tym opracowaniu odpowiadają czynnościom, które średnio
wprawny foto-amator potrafi wykonać przy pomocy powiększalnika w „klasycznej”
ciemni fotograficznej;
- opracowane pliki posłużyły do wydrukowania (na papierze
fotograficznym) prezentowanych obrazów. Wszystkie wydruki zostały wykonane w
warszawskiej firmie fotograficznej „Czarno – białe”;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz