środa, 28 maja 2014

różne - warszawskie - remanenty...

Często - w niedzielę - zabieram aparat (albo i dwa) i idę na swój "subiektywny, powarszawski spacer". Nie zawsze zrobione - przy takiej okazji - zdjęcia dają się zebrać w jakąś "tematyczną" całość. Dlatego - zapraszam do obejrzenia kilku fotografii z różnych "subiektywnych spacerów". Elementem wspólnym - jest właściwie tylko czas ich wykonania: wiosna tego roku. No i miejsce: Warszawa...
 
 
 Dwa pierwsze - Aula Politechniki. Z wnętrza Auli mam jeszcze kilka fotografii i z pewnością - niebawem - je zaprezentuję...
 

 Kolejne - powstały podczas wędrowania różnymi warszawskimi ulicami...

 Tych - chyba nie muszę podpisywać... :) przeszłość, przyszłość, teraźniejszość w jednym miejscu...
 

 
 Na zakończenie - widoczki z Łazienek i okolic. Cztery ostatnie fotografie zostały wykonane aparatem Pressman Busch. Pozostałe - aparatem Zenza Bronica...

wtorek, 27 maja 2014

porównanie...

Przy okazji przygotowywania tych archiwalnych fotografii do publikacji na blogu - odnalazłem jedno ze swoich pierwszych (oczywiście nie aż tak stare) zdjęć. I postanowiłem powtórzyć ujęcie. Oczywiście w miarę możliwości...
Oto pierwsza przymiarka...
   Zdjęcie zostało zrobione - prawdopodobnie - w roku 1966 lub 1967. Aparatem Druh Synchro, z wkładką dla fotografii w formacie 4.5x6 cm i z obiektywem Bilar 1:8/65. Ponieważ w aparacie Druh były do dyspozycji dwie nastawy czasu - przypuszczam, że użyty został czas: M (migawka). Wielkość przysłony można było wybrać z dwóch możliwych: f8.0 i f16.0. Przypuszczam, że zdjęcie zrobione zostało przy f=8.0. Typu negatywu nie jestem w stanie odczytać...
Na spacer na Starówkę wybraliśmy się z Rodzicami - choć nie pamiętam jaka była przyczyna owego spaceru. Negatyw był wywołany - prawdopodobnie w ciemni domowej, a w 2013 roku został przeze mnie zdygitalizowany...

I - jak to piszą w bajkach - minął rok, drugi, trzeci, minęło lat dziesięć...
Aż tu po 47 latach:
  Tym razem na spacer na Starówkę wybrałem się świadomie - by zrobić (między innymi) tę fotografię. Nieco inny kadr, nieco inna pora roku - zdecydowanie inny aparat i negatyw, nieco inny fotograf :). Ale pewne podobieństwa da się zauważyć. Jak również i pewne różnice...:)
Zdjęcie zostało wykonane aparatem Zenza Bronica z obiektywem ZenzanonS 1:2.8, f=80 mm, z ręki. Czas naświetlania negatywu: 1/125 sekundy, przysłona f11.0. Negatyw użyty do zdjęcia: Ilford FP4 PLUS o ISO 125. Po wywołaniu (w Zakładzie Fotograficznym) negatyw został przeze mnie zdygitalizowany.

czas zatrzymany, historie nieopowiedziane... (2)

Czasem taka nieopowiedziana historia to pojedyncza fotografia. Odtworzenie tej historii jest w takim przypadku niezwykle trudne - ale - na szczęście można liczyć na pomoc - zwłaszcza internetową...
Oto przykład:
Zdjęcie zdobyłem bez żadnych informacji typu: kto, co, gdzie, kiedy. Lokalizacja była stosunkowo łatwa do określenia - rzeka w dole to Dniestr, prawdopodobnie gdzieś w okolicach Zaleszczyk. Taka lokalizacja pozwalała na nieco ściślejsze określenie ram czasowych - XX-lecie międzywojenne. Publikacja fotografii na jednym z portali fotograficznych i współpraca kilku wirtualnych znajomych (MoRysie - serdeczne dzięki :) ) zaowocowała dalszymi szczegółami. Przede wszystkim - numer rejestracyjny: TR - to rejon Tarnopola, województwo tarnopolskie. Czyli - tam zarejestrowana była maszyna. Prawdopodobnie - jeśli gdzieś zachowały się archiwa - być może udałoby się dotrzeć do nazwiska właściciela motocykla o numerze TR 9066. Biały kolor tablicy sugeruje, że została ona wydana przed 1936 rokiem, co więcej - zakres liczbowy (cztery cyfry) - zdaje się świadczyć, że tablica wydana została przed 1928 rokiem. W końcu udało się zidentyfikować typ pojazdu: motocykl produkcji angielskiej Ariel 557 cc. Wedle dostępnych - w sieci - informacji ten model był produkowany w latach 1926-1935. I sprowadzany do Polski. 
Jednak - główną historię, opowiadającą o tym dlaczego pewien mężczyzna wybrał się w roku 1926 (1927) nad Dniestr, czy był sam, czy z kimś (czy zdjęcie zostało wykonane przy użyciu samowyzwalacza, czy ktoś - i kto - nacisnął spust migawki?) - trzeba doopowiedzieć sobie samemu...
---------------------------------------------------------------------------------------
Razem ze zdjęciem motocyklisty zakupiłem również inną płytkę szklaną. Jej historia - to znaczy historia tego co zostało na niej utrwalone - to całkowita enigma. Nie wiadomo nawet, czy obie płytki los zetknął przypadkowo, czy osoby na nich widniejące są ze sobą w jakiś sposób związane. Ale zdjęcie - jest niesamowite:
"Gdy będę duży to zostanę żołnierzem..."

na własny użytek nadałem tej fotografii taki tytuł.
ps.
za każdym razem, gdy patrzę na tę fotografię nie mogę się powstrzymać od pytania: czy bohater zdjęcia przeżył realizację swoich marzeń?...

poniedziałek, 26 maja 2014

czas zatrzymany, historie nieopowiedziane...

Praca przy kolekcji/zbiorze fotografii prof. Pazdry spowodowała u mnie pewne zainteresowanie negatywami na szklanych płytkach. Zacząłem - okazyjnie - zdobywać takie archiwalne fotografie. W większości przypadków - na temat fotografowanych ludzi, historii wykonania zdjęć - nie wiadomo nic. Czasem - poprzez analizę strojów, krajobrazu - można próbować się domyślać - z jakiego okresu (mniej więcej) pochodzą dane fotografie, z jakiego miejsca. Jednak najciekawsza jest możliwość "dorobienia" sobie historii - do zdjęć. Dla tamtych ludzi fotografia miała zatrzymać "na zawsze" jakieś zdarzenie z ich życia. Ważne, być może najważniejsze. Pokazując zdjęcia rodzinie - dzieciom, wnukom - mieli zamiar opowiadać historię... Ale - Historia, ta "większa" potoczyła się inaczej, nieprzewidywalnie...
Historie nie zostały opowiedziane - a dziś, po prawie wieku możemy wyłącznie sobie wyobrażać o czym miały opowiadać...

Oto jedna z nich...
Miejsce akcji: prawdopodobnie Karpaty, Kresy Wschodnie, być może Huculszczyzna;
Czas akcji: zapewne okres przed, bądź w trakcie I Wojny Światowej. Być może tuż po...

A o czym opowiada historia - to już proszę samemu :)
 Powyżej - główny bohater, oto główny wątek historii:
 
 

 



i wątki poboczne:

 
kolejny...



i zakończenie historii...
Mam nadzieję, że - ewentualni Oglądający - "doopowiedzą" sobie całą historię. I może zechcą się - w formie komentarza - tą historią podzielić. Ze mną i z innymi :)

środa, 21 maja 2014

dolnośląskie majówkowanie

Nauczeni doświadczeniami lat minionych postanowiliśmy spędzić "najdłuższy weekend nowoczesnej Europy Środkowej" w rejonie - jak się nam wydawało - mniej popularnym turystycznie niż np. Tatry :) I w sumie - bo wybór padł na Dolny Śląsk - mieliśmy rację. Tłumy były zdecydowanie mniejsze, choć nie udało nam się dostać do Zamku Książ, a 1 maja mieliśmy spore kłopoty ze znalezieniem miejsca na zjedzenie obiadu... być może do tego ostatniego problemu przyczyniła się deszczowa pogoda...
Tak czy inaczej - zwiedzanie dolnośląskich miast i miasteczek zrekompensowało niedostatki pogodowe i - miejscami nadmierną - liczbę ludzkości...
Zapraszam - subiektywne, majówkowe spacery podolnośląskie :)
,


powyżej - trzy "migawki" ze Świdnicy, poniżej - z Wałbrzycha i Wrocławia. A jeszcze niżej - rozmaite inne :)






 








te dwie kolorowe fotografie są autorstwa Lidy :)



 
 
 
Zdjęć jest jeszcze sporo - być może kolejne pojawią się przy innej okazji :)