niedziela, 28 sierpnia 2022

śladami "Niedokończonego portretu"

 O wystawie fotografii Edwarda Hartwiga pt. "Niedokończony portret" - dowiedziałem się jakiś czas temu - oczywiście z internetu. A konkretniej - z "fejsa". Zapisałem w odpowiedni sposób, że jestem zainteresowany... i na tym właściwie koniec.
Przy okazji kontaktów z członkami TWSA - kol. Agnieszka - poinformowała mnie, że istnieje możliwość odwiedzenia Fundacji im. Edwarda Hartwiga - i możliwość obejrzenia zdjęć jednego z najsłynniejszych polskich fotografów - bezpośrednio, osobiście i "na własne oczy".
Oczywiście wyraziłem chęć uczestnictwa w tych odwiedzinach - i przypomniałem sobie, że "jestem zainteresowany" wystawą zdjęć Hartwiga...
Sprawdziłem (z lekkim drżeniem serca) do kiedy wystawa będzie czynna - i w ogóle, gdzie zdjęcia są wystawiane. Na szczęście dla mnie - wystawa miała trwać aż do 20 sierpnia.
Udało się tak "zgrać" terminy, że tego samego dnia - obejrzałem wystawę, a później - wraz ze znajomymi, pod przewodnictwem Agnieszki - udaliśmy się na spotkanie...
Zapraszam na "fotorelację" zarówno z wystawy - jak i z późniejszego oglądania fotografii p. Hartwiga.

 
Wystawa.

Oglądając wystawę - miałem szczęście. Poza mną praktycznie nie było innych oglądających. Na pięć minut (dosłownie) "wpadła" jakaś czteroosobowa rodzina - dzieci jeździły na hulajnogach, mama trochę się chyba nudziła, tata - zrobił kilka zdjęć telefonem - i wyszli.
Zapewne upał, przedpołudniowe godziny, no i dzień nieomal tuż przed końcem wystawy - złożyły się na tę - szczęśliwą dla mnie sytuację - że mogłem w spokoju obejrzeć zdjęcia, poczytać opisy, wysłuchać prezentowanych na video wypowiedzi...


Wychodziłem z wystawy pod dużym wrażeniem - między innymi dlatego, że zacząłem sobie przypominać, iż zdjęcia p. Hartwiga widywałem "od zawsze" - w rozmaitych albumach - fotograficznych, krajoznawczych - które lubiłem "od dziecka" oglądać. No i okazało się, że to co wtedy - zapewne - zrobiło na mnie wrażenie, dziś zaczyna się pojawiać także i w zdjęciach, które sam robię...
Wychodząc z Pałacu Czapskich, gdzie zorganizowana była wystawa - zrobiłem (przypadkowo) takie zdjęcie :)


 ---
Zdjęcia na żywo.
Nieco później spotkaliśmy się na Foksal i po krótkim spacerze - zostaliśmy przyjęci w aktualnej siedzibie Fundacji. Przyjął nas i ugościł p. Dariusz.
Ponad trzy godziny oglądania zdjęć, rozmów o Hartwigu, o Jego pracy, pomysłach, o Fundacji i o fotografowaniu - minęły niczym zbyt krótka przerwa przed kolejną lekcją...


Oczywiście - tak wspaniały wieczór nie mógł się zakończyć inaczej - niż spontanicznym spotkaniem TWSA :) Znaleźliśmy - gdzieś na tyłach Nowego Światu - spokojną knajpkę (swego czasu i tam odbywały się nasze fotograficzne spotkania) - i przy piwie zajęliśmy się rozmową oraz oglądaniem najnowszego opracowania wydanego przez Fundację, dotyczącego twórczości Hartwiga - "Edward Hartwig - Fotografiki" - którym to albumem/opracowaniem - zostaliśmy wszyscy obdarowani...

---
Albumy
Po powrocie do domu - natychmiast (jeszcze przed przeczytaniem całego opracowania) - sprawdziłem - które z albumów ze zdjęciami Hartwiga mam na swoich półkach, a których nie mam - i które "koniecznie" powinienem zdobyć. Na szczęście sztandarowe dzieło p. Hartwiga - "Fotografika" - stało od dawna pomiędzy innymi albumami Jego autorstwa. Tak właściwie uzupełnienia wymagały jedynie "Kulisy teatru" i "Moja ziemia".
Okazało się również - że jeden z albumów krajoznawczych ("Pieniny"), o którym byłem przekonany, że stoi na półce z literaturą górską - gdzieś się zdematerializował w ciągu ostatnich 40 lat.
Braki udało mi się (poza Pieninami) - uzupełnić : )

 

---

zdjęcia czarno-białe zostały zrobione apratem Rolleiflex, na negatywie Ilford HP5+, wywołanym w Ilfotecu DD-X, zdigitalizowanym i opracowanym w "cyfrowej ciemni".

zdjęcia kolorowe - to efekt "działania" aparatu telefonicznego.

---

z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie w Fundacji :)

 

czwartek, 25 sierpnia 2022

z "wiekowym" aparatem dookoła ECEG-u...

Bardzo lubię robić zdjęcia jednym z najstarszych aparatów w mojej kolekcji - aparatem firmy Kodak, Brownie No. 2. 


 W historii rozwoju fotografii - jest to ważny model - pierwszy model aparatu, w którym używano filmu zwojowego średniego formatu (120). I jednocześnie jest to pierwowzór tak chętnie używanych współcześnie aparatów typu "małpka".

 
Aparaty marki Brownie produkowano od 1900 roku (model No. 2 - od 1901), zakończono produkcję w 1935 roku. Od 1928 roku produkowano modele tego aparatu nie tylko w Ameryce Północnej (USA, Canada) ale i w Wielkiej Brytanii.

 
Nie znam dokładnego wieku mojego egzemplarza - ale - metodą przybliżeń, można przyjąć, że wyprodukowany został po 1924 roku, od tego bowiem roku aparaty Brownie - produkowano z metalu (tak jak mój egzemplarz).
Aparat jest bardzo prosty w obsłudze - ma generalnie "dwa czasy" migawki: 1/50 sek., oraz tak zwany "czas B". Ma również "aż" trzy przysłony (odpowiedniki f16, f22, f32). No i wizjery typu peryskopowego - do fotografowania w poziomie i w pionie (w moim modelu ten pierwszy już nic nie pokazuje :) )

 
Podczas ostatniego wyjazdu fotograficznego do ECEG-u, związanego z jubileuszem 70-lecia utworzenia Wydziału Geologii na UW - postanowiłem zrobić "sesję" fotograficzną najmłodszego obiektu Wydziału Geologii - najstarszym (no prawie) aparatem z mojej kolekcji.

 
Zdjęcia robiłem na negatywie Ilford HP5+, negatyw wywołałem w Ilfotecu DD-X, zdigitalizowałem i opracowałem w "cyfrowej ciemni"
Zapraszam...








Zdjęcie głównego bohatera - aparatu Kodak Brownie No. 2 - zrobione zostało aparatem Zenza BRONICA SQ-A, także na negatywie Ilford HP5+

ps.
ten "subiektywny spacer dookołarzepkowy" - to jednocześnie realizacja modnych ostatnio "wyzwań fotograficznych" typu: jedna rolka, jeden spacer, jeden temat :)

 

niedziela, 14 sierpnia 2022

pod Rogalinem, a jakby we Francji...

 Bardzo lubię fotografować pola kwitnących słoneczników. Nawet bardziej niż bardzo.
Problem w tym, że najbliższe, znane mi pola słonecznikowe, są gdzieś tam na południowym zachodzie Francji.

Dlatego też, gdy Kolega Fotografista, poznany w Wolsztynie, "sprzedał mi" informację o polach słoneczników, które można odnaleźć w okolicy Rogalina - nie mogłem takiej okazji zmarnować.
Upał, gzy i inne przeciwności - nie zniechęciły mnie do wyprawy fotograficzno-eksploracyjnej.
Zapraszam...

 




zdjęcia czarno-białe zrobiłem aparatem Zenza BRONICA SQ-A, na negatywie Ilford HP5+, wywołałem w Ilfotecu DD-X, zdigitalizowałem i opracowałem w "cyfrowej ciemni".

zdjęcia kolorowe: Polaroid SLR 680, digitalizacja i "cyfrowa ciemnia".