wtorek, 11 lipca 2017

Analogiczny spacer po Dolinie Kościeliskiej (część 3)

Zanim wejdziemy w kolejne (trzecie licząc od północy) zwężenie dolinne (początkiem tego zwężenia jest Wyżnia Kościeliska Brama zwana również Bramą Raptawicką) warto - choć na chwilę - wejść w głąb rozpoczynającego się tuż przed zwężeniem Wąwozu Kraków.



Punkt 7.
"Wąwóz Kraków"

Dolna część Wąwozu - do wejścia do Jaskini Smocza Jama udostępniony jest dla ruchu turystycznego. Od Jaskini obowiązuje - w sezonie - ruch jednokierunkowy, po przejściu Jaskini należy zejść wyraźną ścieżką na Halę Pisaną. Wąwóz - jest typowym przykładem doliny krasowej (część stanowi zawalony korytarz jaskini przepływowej) wyciętej przez spływającą wodę w wapieniach jury i kredy serii wierchowej. Przez większą część roku Wąwóz pozbawiony jest stałego odpływu powierzchniowego, po gwałtownych (lub długotrwałych) opadach dnem Wąwozu spływa burzliwy potok uniemożliwiający wejście w głąb Wąwozu. Nazwa - pochodzenia ludowego - związana jest ze skojarzeniem wąskiego wąwozu - z wąskimi uliczkami Krakowa (stąd lokalne nazwy: "rynek", "Ratusz", "Wawel", "przedmieście Kazimierz" czy nawet "Smocza Jama). Turystyczna trasa przebiega przez niewielką (ok. 40 metrów) jaskinię.

 Po przejściu jaskini podczas schodzenia na Halę Pisaną można oglądać w pełnej krasie Raptawickie Turnie.

 ---
Wyżnia Brama Kościeliska "zaczyna" się od kolejnego miejsca będącego jedną z głównych atrakcji turystycznych Doliny Kościeliskiej - od "Skały Pisanej".

Punkt 8.
"Skała Pisana"
Znajduje się po wschodniej stronie Raptawickiej Bramy - była pierwszą w Tatrach, swoistą „tablicą pamiątkową” – całe pokolenia turystów pokrywały ją swymi podpisami, mimo iż zwyczaj ów już od dawna był krytykowany przez miłośników Tatr. Spod skały wypływa spory strumień. Jest to ujście Jaskini Wodnej pod Pisaną, jednej z najdawniej zwiedzanych jaskiń tatrzańskich. Zwiedzali ją - między innymi Emanuel Homolacs (ok. 1825), Seweryn Goszczyński (w 1832 r.), Jan Gwalbert Pawlikowski (1879 r.), Jan Kasprowicz (1902 r.). Jaskinia jest klasyczną jaskinią przepływową związaną z aktualnym poziomem potoku Kościeliskiego.
Z Jaskinią związane są liczne legendy - z których najbardziej znana, odnosząca się w niektórych wersjach do Giewontu, opowiada o śpiących w jaskini rycerzach Bolesława Śmiałego, którzy obudzą się, gdy będą potrzebni Polsce na ratunek i o kowalu Fakli, który wezwany został do podkucia koni owych rycerzy. Inne mówią o pływającej po tajemniczym jeziorku w jaskini złotej kacze znoszącej diamentowe jaja, o ukrytych skarbach i pilnujących je boginkach, złych duchach.... Do podań tych nawiązuje płaskorzeźba przedstawiająca rycerza wykuta bezpośrednio w skale nad otworem jaskini przez lwowskiego rzeźbiarza Juliusza Bełtowskiego w 1896 r.).
Po przeciwnej stronie wypływu z Jaskini Wodnej pod Pisaną widnieje otwór wyjściowy (przez który także wypływa woda) Jaskini Wodnej pod Raptawicką Turnią.
Podczas mroźnych zim, bądź w okresach bardzo suchych koryto Potoku Kościeliskiego powyżej Jaskini Wodnej pod Pisaną pozostaje prawie całkowicie suche - aż do końca Wyżniej Kościeliskiej Bramy.
 
 

---

Nieco powyżej Wyżniej Kościeliskiej Bramy, ale jeszcze poniżej miejsca, gdzie dno Doliny Kościeliskiej znacznie się rozszerza, znajduje się Stara Polana, przy której stoi tzw. Krzyż Pola. W myśl góralskich legend w miejscu tym miał się znajdować w czasach króla Zygmunta Starego młyn czyli urządzenie do oddzielania złota od piasku. Nie wykluczone, że w zamierzchłej przeszłości istniało tu niewielkie, wtórne złoże złotego piasku naniesione przez potok, które bardzo szybko uległo wyczerpaniu. Drobiny złota były wypłukane przez wodę prawdopodobnie ze złóż położonych w stokach Ornaku. Królewski młynarz został zamordowany przez zbójników i tutaj pochowany, co przechodzący górale tradycyjnie czcili rzucając na grób młynarza gałęzie. Powstający w ten sposób stos podpalano co roku w dzień jesiennego spędu owiec z hal. Stojący obecnie krzyż, odlany z tatrzańskiego żelaza, jest osadzony w kamiennym kole młyńskim (z urządzenia do oczyszczania rudy pracującego w górnej części doliny w czasach prowadzenia tu prac górniczych, rudę od skały oddzielano poprzez maksymalne rozdrobnienie i płukanie, właśnie do rozdrabniania skały używano koła młyńskiego) umieszczony został w miejscu pierwotnego drewnianego krzyża. Ten ostatni postawili uczestnicy studenckiej wycieczki w Tatry zorganizowanej przez romantycznego poetę i geografa Wincentego Pola w lecie 1852 roku. Ta geograficzna w założeniu, licząca około stu osób, wycieczka, przemieniła się w manifestację patriotyczną gdy Pol, opowiedziawszy wzmiankowaną legendę, rzekł: „Panowie. Szanujmy podania i pamięć tych, co polskim królom wiernie służyli. Wtoczmy kamień na mogiłę Młynarza Króla Zygmunta I, z przesławnego rodu Jagiellonów”. Pol, na którego zaraz potem złożono donos władzom austriackim, utracił wkrótce w wyniku tego stanowisko profesora geografii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napis na krzyżu głosi: „I nic nad Boga” (słowa św. Pawła zacytowane również przez W. Pola w czasie pamiętnej wycieczki). W pobliżu Towarzystwo Tatrzańskie postawiło w 1892 r. altanę przeniesioną tu z nad Lodowego Źródła.

 ---
Wędrując dalej, po minięciu kilku mostków i niewielkich polanek (między innymi Polany Smytniej) docieramy do Małej Polany Ornaczańskiej, na której znajduje się schronisko turystyczne.
 



 Punkt 9.
"Schronisko Ornak" ("Schronisko na Ornaku")
Drewniano-kamienne schronisko PTTK, nazywane przez turystów po prostu „Ornak” wybudowane zostało w latach 1947 – 1949; projektantką jego była Anna Górska, autorka projektów wielu górskich schronisk, nawiązująca w nich do tradycji budownictwa góralskiego i witkiewiczowskiego stylu zakopiańskiego. Schronisko nosiło początkowo imię Bronisława Czecha, jednak w 1973 r. znaleziono mu nowego patrona (o starym imieniu zapomniano) – prof. Walerego Goetla, wybitnego taternika, geologa i działacza ochrony przyrody (tablica mu poświęcona znajduje się na ścianie). W ciągu dnia jadalnia schroniska zatłoczona jest zwykle przez spacerowiczów; niepowtarzalną atmosferę odczuć można dopiero wieczorem, po odejściu tłumów śpieszących do Kir. Z przed schroniska rozciąga się niezapomniany widok na najwyższe szczyty Tatr Zachodnich oraz na górną część systemu Doliny Koscieliskiej - Doline Pyszniańską. Obecnie niemal cała Dolina Pyszniańska stanowi ścisły rezerwat przyrody, niedostępny dla turystów. Jedyny wyjątek to polana, na której stoi schronisko "Ornak" oraz wiodące z niego szlaki turystyczne do Smreczyńskiego Stawu i przechodząca przez skraj Wielkiej Polany Ornaczańskiej żółto znakowana ścieżka na Iwaniacką Przełęcz. Hala Pyszna z szałasami na Wyżniej i Niżniej Pysznej Polanie już w XVII w. była użytkowana przez górali z odległych gorczańskich wsi: Klikuszowej, Obidowej, Lasku. Tutejsze pastwiska uchodziły za jedne z najlepszych w Tatrach, sławne – pod względem smaku i wielkości – były sery wyrabiane z mleka wypasanych tu owiec. Być może te właśnie walory dały początek nazwie hali (pyszny w sensie raczej dumny niż smaczny) i innych obiektów w okolicy. Po włączeniu w skład dóbr zakopiańskich Władysława hr. Zamoyskiego na początku XX w. (a później odkupieniu ich przez państwo polskie w 1933 r.) wypas na Hali Pysznej był ograniczany, a potem zupełnie zlikwidowany w związku z planami PTT umiejscowienia tu matecznika czyli ścisłego rezerwatu przyrody. Rezerwat ten został ostatecznie utworzony w całych górnych rejonach Doliny Kościeliskiej w latach 1936 – 1948, a więc jeszcze przed powołaniem TPN. Być może wcześniej jeszcze niż pasterze Dolinę Pyszniańską eksplorowali górnicy. W lesie nad Pyszniańskim Potokiem, w miejscu zwanym Na Kunsztach, już w XVI w. czynna była kopalnia rudy srebra i miedzi składająca się z dwóch głębokich szybów. Młodszy z nich wykorzystywany był aż do początku XIX w. Do wydobywania urobku używano tu skomplikowanej maszynerii składającej się z kołowrotu napędzanego energią wody potoku i łańcucha – urządzenie to zwane Kunsztami dało nazwę kopalni, której pozostałości są do dzisiaj widoczne. Nieco dalej na północ, w miejscu zwanym Młyniska, również do chwili obecnej są zachowane resztki XVIII-wiecznego młyna czyli urządzenia do oczyszczania rudy wydobywanej we wzmiankowanej kopalni.
Dawni turyści odwiedzali Dolinę Pyszniańską najczęściej przy okazji wypraw na Bystrą przez Pyszniańską Przęłecz, bądź przy przechodzeniu przez tę przełęcz na południową stronę Tatr. Już przed I wojną światową korzystano z położonego na Niżniej Pysznej Polanie bardzo popularnego schroniska zaadoptowanego przez Sekcję Narciarską Towarzystwa Tatrzańskiego z szałasu w latach 1908 – 1910, później wielokrotnie powiększanego i modernizowanego przez PTT. W okresie międzywojennym bywało tu wiele osób znanych w zakopiańskim środowisku narciarskim i kulturalnym; przewija się ono przez wiele wspomnień tatrzańskich z tych lat (np. "W stronę Pysznej" Wandy Gentil-Tippenhauer i Stanisława Zielińskiego, 1961 czy "Zakopiańskie wspominki" Mariana Maurizio-Abramowicza, 1985). Jednym z dzierżawców schroniska był słynny skoczek narciarski (wicemistrz świata w 1938 r.) Stanisław Marusarz. W początkowym okresie II wojny światowej działał on jako kurier tatrzański przeprowadzający przez Tatry ludzi i przenoszący konspiracyjne dokumenty, zaś schronisko stało się ważnym punktem na trasie przerzutów prowadzącej dalej przez Tomanową bądź Pyszniańską Przełęcz na Słowację i Węgry. W schronisku, po jego odejściu okresami kwaterowała niemiecka straż graniczna, okresami stało ono puste. W grudniu 1944 r. zajęte zostało na krótko przez partyzantów międzynarodowego (głównie sowiecko-słowackiego) oddziału „Vysoké Tatry”, a potem przez brygadę kpt. „Potiomkina”, która stacjonowała też w szałasach w Dolinie Tomanowej. Na początku stycznia 1945 r. Niemcy, usiłujący wyprzeć partyzantów, ostrzelali schronisko pociskami artyleryjskimi i spalili je. Nigdy nie zostało ono odbudowane.


 


---
Dolina Kościeliska, uchodząca za jedną z najpiękniejszych w Tatrach, odwiedzana bywała od dawna na równi z Morskim Okiem, a jej najwcześniejsze opisy znalazły się w dziełach zarówno pierwszych podróżników jak i badaczy gór. Ludzie penetrowali Dolinę Kościeliską jednak już kilkaset lat wcześniej, choć bezpośrednich relacji przetrwało niewiele: wiadomo, że w XVI w. bywali tu poszukiwacze skarbów (zachował się ich napis na skale z 1531 r.), z tej samej epoki pochodzą ślady górnictwa i hutnictwa kruszców, później żelaza. Wiadomo też, że już w XVII w. prowadzono w dolinie wypasy. W tym samym czasie droga wiodąca przez dolinę, jako najłatwiej dostępny szlak prowadzący z Podhala na Węgry (przez Tomanową Przełęcz), służyła także kupcom i przemytnikom i czatującym na nich zbójnikom. Z najnowszą historią wiążą się jej dzieje w czasie II wojny światowej, kiedy to w pierwszym okresie okupacji znalazła się na trasie kurierów, a pod jej koniec była areną walk Niemców z sowiecką partyzantką operującą na terenie Tatr. 
Dolina Kościeliska opiewana była przez licznych polskich poetów i pisarzy, a szczególną popularność zyskała sobie wśród twórców epoki romantyzmu i jego epigonów. Była również wielokrotnie rysowana i malowana, a także fotografowana. Jedne z najstarszych jej wizerunków znalazły się we wzmiankowanym wcześniej dziele B. Hacqueta, później rysowali ją B. Z. Stęczyński i Walery Eljasz dla zilustrowania swoich książek. Występuje w twórczości Jana Nepomucena Głowackiego, Wojciecha Gersona, Władysława Ślewińskiego, Stanisława Gałka i wielu innych malarzy, zarówno tych najsławniejszych, jak i tylko uznanych pejzażystów tatrzańskich.
To zainteresowanie i popularność Doliny Kościeliskiej nie zmieniło się do dziś...

Do zobaczenia na spacerze po Dolinie Kościeliskiej...


---


Fotografie wykorzystane w tekście powstały w różnych latach - w okresie od 2010 do 2017 roku; wykonane zostały aparatami "tradycyjnymi" - czyli rejestrującymi obraz na kliszy. Informacje zawarte w tekście pochodzą - głównie - z "Bedekera tatrzańskiego", autorstwa: G. Barczyka, R. Jakubowskiego, A. Piechowskiego, G. Żurawskiej,  wydanego przez PWN w 2000 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz