W trzeciej części wspomnień z tegorocznych wakacji w Bieszczadach, wspomniałem, że wraz z Li - bawiliśmy się fotograficznie w tworzenie "wielokrotnej ekspozycji".
W kolejnych odcinkach wspomnień będą się pojawiały poszczególne zdjęcia "kanapkowe" - ale warto chyba przedstawić całość pomysłu w jednym miejscu.
Wielokrotna ekspozycja - czyli podwójne, potrójne, etc. naświetlenie negatywu, tak by utrwalone obrazy kolejnych ekspozycji (zdjęć) nałożyły się na siebie. Najczęściej do tego typu sytuacji dochodzi przez zapomnienie, pomyłkę - oczywiście przy fotografowaniu takimi aparatami, w których technicznie jest możliwe wykonanie większej liczby zdjęć bez przesuwania negatywu.
My próbowaliśmy zrobić "kanapki" świadomie - tak dopasowując kadry zdjęć, które miały się na siebie "nałożyć" - by wspólny obraz był ciekawy.
Nie zawsze to oczywiście wychodzi.
Do zabawy użyliśmy aparatu Start 66 i negatywu czarno-białego: Ilford HP5+.
Poniżej - efekt tej zabawy (zdjęcia są prezentowane w kolejności ich robienia).
Zapraszam :)
Ten zestaw prezentowaliśmy na naszym wspólnym profilu na fb. Są tam podane - dodatkowo - informacje o parametrach fotografii.
ps. jako zdjęcie tytułowe, wstawiłem również "bieszczadzką kanapkę" (potrójna ekspozycja), która powstała nieomal dokładnie 10 lat temu. Oczywiście przypadkowa, zrobiona także aparatem Start 66, choć nie tym egzemplarzem, którego używaliśmy teraz.
3 i 5 zdjęcia najlepsze
OdpowiedzUsuńTrzecie - to nie "kanapka" :) Według mnie "najlepsze" są: 1, 6, 7 i ostatnie :) Dziękuję za komentarz i obecność :)
OdpowiedzUsuń