czwartek, 11 lipca 2019

podróżowanie jest fajne (kontynuacja)



Lubię fotografować krajobraz przez okna jadącego pociągu. Dotychczas robiłem zdjęcia głównie podczas jazdy, starając się "chwycić" widoki, które rejestrujemy w ułamku sekundy, a o których "zapominamy" w następnej sekundzie. 
Podczas ostatniej podróży do Szczecina - z braku miejscówek w pociągu, którym najczęściej jeżdżę - kupiłem bilety na inny pociąg. Oczywiście relacji Warszawa - Szczecin, ale jadący zupełnie inną drogą. 
Tym razem fotografowałem widoki, które pojawiały się za oknem przedziału - w momencie, gdy pociąg zatrzymywał się na kolejnej stacji. 
Być może niektóre pomieszałem zapisując :)

Zapraszam - zobaczmy co można zobaczyć przez okno wagonu na polskich stacjach... :)
Wyruszyłem - nieomal w samo południe - z dworca Warszawa Wschodnia...
 ---
Pierwszy przystanek:  Warszawa Centralna
 ---
Chwilę później - Warszawa Zachodnia...
 Prawda, że wcale nie wygląda?
 ---
Kolejny przystanek - Sochaczew...
 ---
W końcu - około godziny 14 pociąg dotarł do stacji Łowicz Główny...
 ---
Według rozkłady jazdy, następną stacją było Kutno.
Zawsze - przejeżdżając pociągiem przez Kutno - przypominają mi się dwie piosenki. 

Andrzeja Rosiewicza - "Podróż poślubna do Kutna" -

Miła, czemu jesteś taka smutna,
gdy jedziemy już do Kutna złączyć nasz los?
Pomyśl - kiedy już będziemy w Kutnie,
może będzie jeszcze smutniej? Tak dzień i noc. 


I Jeremiego Przybory - "O! Kutno"

Jakie to smutne - jakie to smutne -
wysiadła miłość moja za Kutnem!
Jeszcze w stolicy wsiadałem na Głównym
z uczuciem uczuć kolosom równym -
za Kutnem pociąg stanął i... cześć! -
wysiadła miłość i poszła gdzieś.

O Kutno! O Kutno!
wyprałoś mnie z uczuć jak płótno.
O Kutno! Okrutne Kutenko! -
odjęłoś mi miłość jak ręką. 


Nie mam najmniejszego pojęcia dlaczego mi się przypominają :)
 ---
Nieco po godzinie 15 dojechaliśmy (to znaczy pociąg dojechał, a ja w jednym z wagonów) do stacji we Włocławku. Tu jednak musiałem trochę nagiąć zasady fotografowania...
Na sąsiednim torze stał jakiś lokalny pociąg - i skutecznie zasłaniał widok. Gdy tylko "mój" pociąg ruszył - zrobiłem zdjęcie - już poza stacją...


---
 Zaraz za Włocławkiem pociąg zatrzymał się w Aleksandrowie Kujawskim.

 Bardzo ładny dworzec (obejrzałem zdjęcia w internecie) ale wagon zatrzymał się zbyt blisko...
---
Kolejną stacją, tuż za Aleksandrowem był Toruń. Podobnie jak we Włocławku, pociąg zatrzymał się tak niefortunnie, że z okien przedziału widziałem jedynie wagony innego pociągu. Zdjęcie robiłem zatem podczas jazdy...
 Podobna sytuacja miała miejsce na stacji Solec Kujawski...
---
 Dopiero na dworcu Bydgoszcz Wschód udało się sfotografować nieco ciekawszy widok...
Skądinąd - wcale nie jestem pewien, czy postój na tej stacji był planowany. Pociąg zatrzymał się na krótką chwilę i zaraz ruszył...
Na wszelki wypadek zrobiłem zdjęcie z jadącego pociągu...
---
W końcu - dłuższy nieco postój miał miejsce na dworcu Bydgoszcz Główna...
Z Bydgoszczy ruszyliśmy około w pół do piątej...
---
Kolejny przystanek - w Nakle nad Notecią...
---
A chwilę później stacja podwójna: Wyrzysk - Osiek nad Notecią...

 
---
Po półgodzinnej jeździe - dotarliśmy do dworca Piła Główna. I znów - choć sam budynek dworca jest bardzo ładny - nie udało mi się sfotografować większego fragmentu - wagon zatrzymał się zbyt blisko budynku...
  
 ---
 Trochę po 18:30 dojechaliśmy do stacji Wałcz...
 ---
Kolejne zdjęcie zrobiłem w okolicy Mirosławca, być może nawet i na stacji Mirosławiec, ale z mojej strony peron stacyjny wyglądał tak jak na zdjęciu...
 ---
Kolejny przystanek - planowy, oczywiście z odpowiednim opóźnieniem - miał miejsce w Kaliszu Pomorskim...
Za Kaliszem, niepewny czy i gdzie pociąg będzie jeszcze się zatrzymywał - zrobiłem ostatnie podczas tej podróży zdjęcie "z drogi". Mniej więcej przed Stargardem.
---
I wreszcie ostatni przystanek - Stargard. Dawniej Stargard Szczeciński. Bardzo ładny dworzec, bardzo ładny budynek stacji - ale - po raz kolejny pociąg zatrzymał się na peronie, i torze bardzo blisko stacji...
Zdjęć dworca w Stargardzie mam już kilka - zrobionych przy okazji wcześniejszych podróży. To było ostatnie zdjęcie "podróżne". Na następnej stacji - w Szczecinie Dąbiu - wysiadałem. Spakowałem aparat i wysłałem sms-a do Lidy, że pociąg wyruszył ze Stargardu. 
Trasa, którą tym razem jechałem - jest zapewne dłuższa od "normalnej" (omija całkowicie Poznań, Gniezno, Krzyż, Inowrocław i kilka innych stacji). Ale widoki - zwłaszcza w porze letniej i przy ładnej pogodzie - są naprawdę ładne. Nawet te stacyjne... :)
---
Wszystkie zdjęcia robiłem aparatem Zenza BRONICA SQ-A, na negatywie Ilford HP5+, "świeconym" na ISO 160. Zdjęcia wywołałem w Ilfotecu DD-X, zdigitalizowałem i opracowałem obrazy w "cyfrowej ciemni".


środa, 10 lipca 2019

podrózowanie jest fajne...

W ramach testowania przydatności aparatu Polaroid do robienia zdjęć podczas podróży - zrobiłem taki mały fotoreportażyk. 
Okazało się, że można bez problemów robić zdjęcia polaroidowe przez okna jadącego pociągu. I efekty są - powiedzmy - ciekawe :)

Zapraszam...

 
 
 Na zakończenie - autor jak żywy :)
 ---
Zdjęcia zrobione aparatem Polaroid 636, na wkładzie czarno-białym 600, zdigitalizowane na domowym skanerze i opracowane w "cyfrowej ciemni".

Córka się mnie wydała...

Jak w tytule. 
Prędzej czy później - na każdego ojca córki - przychodzi taki czas. Jak mówią - nie traci dziecka, a zyskuje Zięcia...
No i od tego szczęśliwego dnia - staje się Teściem...

22 czerwca 2019 roku - i ja zyskałem Zięcia, wybraniec Michaliny to Irek Wojciechowski - i zostałem Teściem.
Michalina chciała, by zdjęcia z uroczystości robił ktoś bardziej profesjonalny, bo to nie wypada by ojciec Panny Młodej biegał dookoła i pstrykał fotki, zamiast toasty wznosić i tym podobne. 
Ale - wyraziła zgodę - bym przy pomocy "tradycyjnych aparatów" sfotografował to i owo...

Zapraszam...


Główny "ciąg technologiczny" ceremonii ślubnej można zamknąć w kilku ujęciach. 
Państwo Młodzi przybywają...
 

Potem - w poczekalni - chwilę czekają...
 
 I wtedy jest okazja by im zrobić zdjęcie - "podkład" - pod późniejsze monidło :)

Po odczekaniu - wkraczają na salę i uroczyście przysięgają (w obecności świadków i gości oczywiście)
 
  
 Potem - się wzajemnie "obrączkują"... :)

 
 A po "zaobrączkowaniu" składają uroczyste podpisy w odpowiednich miejscach...

A po podpisaniu mogą się udać na okolicznościowe przyjęcie - rozpoczynając tym samym nową życiową przygodę... 

 
  

Tak było i na ślubie Michaliny i Irka


Oczywiście - przy okazji można uwiecznić Rodzinę...
Dziadek Michaliny i Jej Mama

 Ale - tego dnia i w tej relacji najważniejsi są oczywiście Młodzi:
Michalina
Irek
---
Byłem - miód i wino piłem. Zdjęcia robiłem - aparatami Rolleiflexem i Yashicą Mat, na negatywach Ilforda - Delta 3200, Delta 400 i HP5+ ('świeconym na ISO 160). Negatywy wywołałem w Ilfotecu DD-X, zdigitalizowałem i opracowałem w "cyfrowej ciemni"

wtorek, 9 lipca 2019

Jednokadrowe rozmyślania (6)

***
Lubię patrzeć w gwiazdy. 

W górach są one bliżej niż gdziekolwiek indziej,  tuż na wyciągnięcie ręki. Kiedy lśnią i mrugają na atramentowym niebie, wiem, że jest jeszcze coś poza wszystkim już znanym, a życie jest nie tylko tu i teraz.

Kiedy wędruję pod ziemią, wiem, że na górze zostały gwiazdy. 
Ciemność jest tajemnicą, niespodzianką pełną zadziwiających odgłosów i oddechu Ziemi. Z mroku, w marnym świetle czołówki wyłaniają się opowieści pradziejów, skały trwające niezmiennie od milionów lat.

A jednak tym, co pozwala mi wytrwać w zimnej otchłani, jest świadomość, że tam czekają gwiazdy...

 --- 
maj 2017; aparat: Zenza BRONICA SQ-A, obiektyw: ZenzanonS 1:2.8, f=80 mm, z reki, czas 1/4 sek., f2.8, ISO 100 (Acros 100), wywołanie negatywu wywołanie własne (Ilfotec DD-X: 1+4, 10 min.), opracowanie obrazu: digitalizacja negatywu i "cyfrowa ciemnia".

tekst: Lidia Maląg
fotografia: Grzegorz Barczyk



Jednokadrowe rozmyslania (5)

***
To było wczoraj, a może dawniej? ,
Miała wtedy wysoki maszt i piękne białe żagle, lśniące w południowym słońcu. Mknęła zwinnie po falach, a wiatr grał na wantach sobie tylko znane melodie. Była piękna, i zgrabna, kiedy lekko kołysała się przy kei czekając na kolejny rejs. Na wodzie zawsze silna i śmiała, kochała wiatr, nie straszne były jej fale. 

Nazywali ją Albatros, bo była jak ten ptak - silna i wytrzymała. Mewy przysiadały na topie masztu, kiedy szukały na morzu wytchnienia, a ona niosła je coraz dalej i dalej, hen, aż  gdzieś za horyzont...

W walce ze sztormem straciła maszt, porwały się żagle i przepadł takielunek. Złamany bukszpryt dopełnił obrazu zniszczenia. Zmęczone drewno kadłuba usycha w słońcu i tęsknocie za wodą. Samotna i okaleczona ciągle czeka, bo przecież... wrócą jeszcze dobre czasy. 


I tylko czasem jakaś zabłąkana mewa przysiądzie na murze i kręcąc łebkiem przygląda się opuszczonej łodzi...

---
kwiecień 2019; aparat: Yashica Mat, obiektyw Yashinon 1:3.5, plus nasadka "Wideangle", f=80, z ręki, czas 1/50 sek., f8, ISO 400 (Ilford HP5+), wywołanie negatywu: wywołanie własne (Ilfotec DD-X 1+4, 10 min. ), opracowanie zdjęcia: digitalizacja negatywu i "cyfrowa ciemnia". 

tekst: Lidia Maląg
fotografia: Grzegorz Barczyk