środa, 29 listopada 2017

Fotografował Marjan Fuks

W miniony poniedziałek odbył się w warszawskim Domu Spotkań z Historią wernisaż wystawy poświęconej Marjanowi Fuksowi (nazywany był pierwszym polskim "fotografem dziennikarskim"). I jego fotografiom...

Jak każda inna wystawa przygotowana przez zespół Domu Spotkań z Historią - tak i ta jest świetnie zaaranżowana i na jej dokładne obejrzenie trzeba poświęcić przynajmniej kilka godzin. Nie tylko ze względu na bogactwo materiału ilustracyjnego - fotografie autorstwa Marjana Fuksa są wspaniałe, zwłaszcza gdy "umieści" się Jego działalność w odpowiednim kontekście historycznym; także ze względu na ogromną ilość informacji dotyczących życia i pracy pierwszego polskiego "fotografa dziennikarskiego". Mimo, że na wernisażu byłem - wino i sok wypiłem - z pewnością wybiorę się na wystawę jeszcze przynajmniej raz :)
Zapraszam...
 
 
 
 Po części oficjalnej - rozpoczęło się oglądanie samej wystawy...
 
 
 
 
 

 (zdjęcia zostały zrobione aparatami: Rolleiflex i Zenza BRONICA SQ-A, na negatywie Ilford HP+, "świeconym" na ISO 800)

poniedziałek, 13 listopada 2017

analogia analogu...

albo subiektywny spacer na wernisaż grupowy (cokolwiek to znaczy)...


 A było to tak...
1. zebrali się w "grupie" na Facebook-u;
2. prezentowali sobie wzajemnie fotografie;
3. postanowili zrobić wystawę;
4. zrobili...
5. i ja tam byłem - i nawet wino piłem...
 ---
W piątek 10 listopada 2017 odbył się wernisaż grupowej (w sensie, że zdjęć wykonanych przez Autorów z Grupy "Analogowo" jaka od pewnego czasu istnieje na Facebook-u) wystawy fotografii "analogowej" (cokolwiek to znaczy). Dzięki uprzejmości jednego z członków Grupy - Michała Buddabara - możliwe było połączenie wernisażu (i wystawy) z inauguracją działania Galerii "Volna" - którą zorganizował i prowadzi Michał.  W rekordowym tempie - nieco ponad miesiąca - dzięki zaangażowaniu Zarządzających Grupą kol. Jarka, Michała, Michała, Bernarda i Tomasza - udało się wybrać z nadesłanych prac 40 fotografii. I "odpalić" wystawę.
I ja tam byłem - krówki, rogaliki jadłem, wino piłem. 
Zapraszam... 
---
Zanim wszyscy przyszli - można było pooglądać i uwiecznić fotografie, a nawet zrobić sobie zdjęcie ze znajomymi lub z nieznajomymi...
 
 
 
 
 
 
 Bufet - jak bufet, był zaopatrzony, ale gdy już "wszyscy przyszli" (a przewinęło się przez wernisaż skromnie licząc około setki gości...) - naprawdę trudno się było do niego dostać... Mnie udało się zrobić zdjęcie ZANIM wszyscy przyszli...
 
 W końcu nadszedł wyczekiwanym moment (wraz z nadejściem Szefa!) i wernisaż został oficjalnie otwarty. Były przemowy, toasty i pięć minut dla fotografów...

 
 
 
A później był już czas na oglądanie zdjęć, rozmowy, fotografowanie i inne takie...

 
 
 
 
 ---

 
(zdjęcie zawiera lokowanie produktu... przypadkowe)
 
 
---
Radość z fotografowania widać było wszędzie...




---
W czasie wernisażu można było kupić pierwszy numer pisma "Negliż"...
---
A tak w ogóle - to Galeria Volna mieści się na ulicy Mangalia, pod numerem 4. Z tym, że zdecydowanie wygodniej do niej trafić od strony alei Sikorskiego. Zaraz za stacją benzynową stoi wielki budynek...
w którym mieści się galeria...

---
aha - byłbym zapomniał. 
Wśród zdjęć (napiszę "prac" - a co mi tam) - wśród prac, które prezentowane są (do 23 listopada) na wystawie znalazła się i moja.. a co!...
 ---
Rozmaite zdjęcia, filmiki, reportaże z wernisażu są dostępne - głównie na Facebook-u, "na Grupie". Zapraszam oczywiście...
 (zdjęcia z wernisażu zrobione zostały dwoma aparatami: Zenzą BRONICĄ SQ-A i Startem II. Wszystkie zostały wykonane przy użyciu negatywu Ilford HP5+, wywołane przeze mnie w Ilfotecu DD-X. Negatywy zostały zdigitalizowane również przeze mnie, a ostateczne obrazy opracowane w "cyfrowej ciemni").

wtorek, 7 listopada 2017

W poszukiwaniu prawdziwej jesieni...



Poszukiwanie jesienie - takiej z deszczem, pluchą, złotymi liśćmi błyszczącymi od roztopionego szronu w październikowo-listopadowym Słońcu rozpocząłem już w październiku - w Szczecinie


a później w drodze ze Szczecina do Warszawy...
 
 Była mgła, wilgoć, ale nie było Słońca i liści...
Kolejne kroki w poszukiwaniu jesiennej jesieni skierowałem - do Królewskich Łazienek w Warszawie...
 

Tu było już trochę lepiej...
Znalazłem i liście, i wilgoć, ścieżki i chodniki zasypane wilgotnymi liśćmi...

 
 
 
 
 
Do "kompletu" brakowało jeszcze tych liści lśniących w Słońcu, babiego lata, blików na fotografii zrobionej "pod Światło"...
I te elementy znalazłem w Rogalinie...
 
 
 
Mogę uznać, że jesień już została znaleziona. Oczywiście fotograficznie. Być może niebawem wybiorę się na poszukiwania zimy...?
 
 
 
 

 (wszystkie fotografie wykonane zostały aparatem: Zenza BRONICA SQ-A, na negatywie Ilford HP5+ ("świeconym" na ISO 160), wywołane przeze mnie w Ilfotecu DD-X, zdigitalizowane i opracowane w "cyfrowej ciemni")