Kolejne wycieczki - po zwiedzeniu najbliższej okolicy - odbywaliśmy według obowiązującego w XXI wieku, w Bieszczadach schematu: dojazd do miejsca "atrakcyjnego turystycznie", zwiedzenie, powrót. Współcześni bieszczadzcy turyści uwzględniają w tym schemacie jeszcze posiłek w okolicy odwiedzanego miejsca, ale my preferujemy jednak kuchnię domową :) Także dlatego, że Li potrafi "z niczego" przyrządzić najlepszy obiad na świecie :)
---
Nie zważając na kaprysy aury - późne lato w Bieszczadach zmienne jest - rozpoczęliśmy wycieczki od Zagórza - i ruin klasztoru. XVIII wieczne ruiny klasztoru Karmelitów Bosych - są obecnie restaurowane. Bardzo żałuję, że mimo iż bywałem w Bieszczadach od 1974 roku, to nie udało mi się dotrzeć tam wcześniej. Bo zdałem sobie sprawę co straciłem (bo współczesnych widoków nie da się już "odzobaczyć" - mam na myśli drogę wiodącą do ruin)...
Następną wycieczką był wyjazd do Sanoka - Lida widziała skansen dawno temu... Mimo padającego co jakiś czas deszczyku - zwiedzanie udało się znakomicie, co więcej aura zapewne miała wpływ na nieco mniejszą liczbę ludzkości w skansenie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz