
Wiedziony czymś w rodzaju intuicji - postanowiłem przyjść do DSH z dosyć dużym wyprzedzeniem czasowym, tak by zdążyć "napić się kawy" i zająć jakieś dobre miejsce... W naiwności owej intuicji zakładałem, że ponad godzina "wyprzedzenia" wystarczy...
Gdy pojawiłem się - na godzinę przed planowanym wernisażem - w DSH, z trudem udało mi się wejść do środka. Znakomita większość miejsc była już zajęta.


Siedziałem przy nim przez chwilę, obserwując narastający tłum... W pewnym momencie, rozglądając się po sali w poszukiwaniu znajomych - zauważyłem, że w kąciku, ukryty za laptopem - siedzi Mistrz...
Podszedłem i spytałem czy mogę zrobić zdjęcie. Zresztą nie tylko ja wypatrzyłem p. Rolkego...

Wernisaż rozpoczął się wystąpieniem Szefa DSH, a później - Panie Kuratorki i sam Mistrz - opowiadali chwilę o fotografiach i wystawie. A wyglądało to mniej więcej tak...

Wystąpienia Pań Kuratorek wystawy i samego Mistrza - były fotografowane przez cały czas...

na więcej nie miałem większych szans... głównie z racji niefortunnego doboru negatywu :) [ całą wystawę zdążyłem już - po wernisażu - obejrzeć dwukrotnie, zapewne obejrzę ją jeszcze kilka razy ]. Ponieważ album prezentujący zdjęcia wystawowe kupiłem jeszcze przed rozpoczęciem się wernisażu - nie pozostawało mi nic innego jak wrócić do domu :) I ponownie sięgnąć po "wywiad-rzekę" z Tadeuszem Rolke :).
---
Wystawa jest świetna, album - kapitalny. Warto się wybrać.
---
Wszystkie (z dwoma wyjątkami) zdjęcia prezentowane w tym "pseudo-reportażu", zostały zrobione aparatem Rolleiflex, na negatywach Pancro 400. Fotografowane - niestety - z ręki i bez użycia flesza; stąd większość czasów (mierzonych na podstawie pomiaru eV światłomierzem Gossen) wynosiła w granicach 1/5 - 1/10 sekundy, przy maksymalnie otwartej przysłonie - f3.5. Negatywy wywołałem samodzielnie w Ilfotecu DD-X (12 minut, pierwsza minuta mieszanie ciągłe, kolejne - mieszanie przez 10 sekund co minutę), zdigitalizowałem i opracowałem w "cyfrowej ciemni".
Wyjątki, o których pisałem - to oczywiście zdjęcie przedstawiające album i książkę - zrobione telefonem komórkowym. Drugim wyjątkiem jest zdjęcie rozpoczynające relację - zostało zrobione kilka dni po wernisażu - w dniu "oprowadzania kuratorskiego, z udziałem Autora". Aparat Yashica Mat - z "nakładką Tele". Negatyw Ilford HP5+ (naświetlany na nominalną czułość ISO 400). Wywołanie i opracowanie obrazu - analogiczne jak przy pozostałych zdjęciach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz