Tak czy inaczej - pora na uzupełnianie zaległości...
Pierwszy "renament" - to relacja z tegorocznego "nartowania".
"Załapaliśmy się" na początki społecznej izolacji (TPN już był zamknięty, zaczynano wyganiać z rejonów turystycznych chętnych do spędzania izolacji poza "miejscem zameldowania"), na a przede wszystkim - załapaliśmy się na końcówkę śniegu.
Z tym, że wyciągi i tak nie działały, bo obowiązywał już zakaz gromadzenia się...
Za to widoki...
Warunki śniegowe - od biedy - pozwalały na "szusowanie" - ale wyciąg nie działał, no i - nie było śnieżenia...
Pozostało nam jedynie spacerowanie po okolicznych drogach i ścieżkach, wędrówki wzdłuż granicy TPN...
Na szczęście - choć "zamknięcie" TPN uniemożliwiło celebrację "dnia krokusa", zaprzyjaźniona łączka stanęła na wysokości zadania.
Tradycji fotografowania krokusów - stało się zadość.
To naprawdę bardzo dobra (odpukać: puk, puk, puk) wróżba na przyszłość... :)
Pod koniec pobytu - gdy szykowaliśmy się do "ewakuacji" (mnie przypomniał się 13 grudnia 1981 roku, w którym to dniu także - w "trybie pilnym" - wracałem z Szeligówki do domu) - aura przypomniała sobie o zimie.
Poniższe zdjęcia pochodzą z aparatu typu Polaroid - udało mi się "fotografią natychmiastową" zarejestrować zarówno "dzień krokusa" - jak i "atak zimy" (ostatnie zdjęcie).
Skróciwszy pobyt o dwa dni - wracaliśmy z Zakopanego w śnieżnych zaspach. Na szczęście ruch był minimalny (choć powodowało to, że drogi były nieodśnieżane)...
Za Nowym Targiem - zima się skończyła...
Oczywiście - podczas pobytu robiłem zdjęcia także przy pomocy aparatu "tradycyjnego".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz