Nie każdy ma możliwości – lub chęci – by urządzić we własnej
łazience ciemnię fotograficzną i we własnym zakresie „produkować” odbitki. J nie każdy ma ochotę –
lub możliwości (głównie finansowe) by zlecać wykonanie odbitek działającym
jeszcze – tu i ówdzie – zakładom fotograficznym. Wreszcie – prawie każdy (a właściwie znakomita
większość współczesnych fotoamatorów) prezentuje swoje fotografie innym – czy to
rodzinie, znajomym, czy nawet obcym - głównie
na tzw. nośnikach elektronicznych.
W przypadku miłośników fotografii tzw. analogowej
(tradycyjnej – czyli wykorzystującej negatyw światłoczuły do zapisywania obrazu)
pojawia się często problem-pytanie: jak przenieść zdjęcie wykonane „tradycyjnie” w świat wirtualny?
Możliwości jest przynajmniej kilka – każda ma swoich
zwolenników, również każda ma zagorzałych przeciwników.
Dyskusje na ten temat – w sieci, zwłaszcza w środowiskach
fotografów- amatorów, miłośników fotografii „tradycyjnej” – potrafią rozgrzać
do czerwoności klawiatury dyskutantów i do białości monitory czytających te
dyskusje.
-------------------------------
- Czy „należy” skanować odbitkę, czy może „lepiej” skanować
negatyw (pomijam dyskusję czy ową odbitkę/negatyw należy wykonać/wywołać samemu czy „można”
zlecić to osobie obcej)?
- Czy negatyw należy skanować na „profesjonalnym” skanerze
przeznaczonym do skanowania negatywów, czy też „można” to robić na „wielofunkcyjnym
urządzeniu”?
- Czy skanowanie
prowadzić przy „firmowych nastawach”, czy też samemu dobierać parametry
skanowania?
- Czy „pozwolić” by skaner – w ramach oprogramowania „sam” dokonał
konwersji z obrazu negatywowego na pozytywowy, czy też może „lepiej” wykonać tę
procedurę jakimś programem graficznym?
- A może zamiast skanowania – zrobić cyfrowe zdjęcie
odbitki? Albo cyfrowe zdjęcie negatywu?
- Jak "najlepiej" zrobić cyfrowe zdjęcie negatywu?
- A może "lepiej" zrobić cyfrowe zdjęcie odbitki? A jeśli tak - to czy zdać się na automatykę aparatu cyfrowego czy może samemu dobrać czas, przysłonę i czułość?
- Jak "najlepiej" zrobić cyfrowe zdjęcie negatywu?
- A może "lepiej" zrobić cyfrowe zdjęcie odbitki? A jeśli tak - to czy zdać się na automatykę aparatu cyfrowego czy może samemu dobrać czas, przysłonę i czułość?
--------------------------------
Najprostsza odpowiedź: niech każdy robi to tak jak lubi, umie, ma możliwość - z reguły jest traktowana nieomal na równi z osobistą obrazą...😕
Prezentując na tym blogu swoje fotografie podaję – prawie za
każdym razem – informacje jakimi aparatami wykonałem zdjęcia, jakich negatywów
użyłem. Prawie zawsze pojawia się również stwierdzenie, że „zdjęcia zostały
opracowane w cyfrowej ciemni”. Kilka razy – zarówno via pocztę elektroniczną na fotograficznych forach, jak i
bezpośrednio w tzw. realu – dostawałem pytania jak wygląda ta moja „cyfrowa
ciemnia”.
Oto odpowiedź:
Pod tym określeniem rozumiem działania towarzyszące
uzyskaniu cyfrowego zapisu obrazów utrwalonych na negatywach.
„Procedura” wygląda następująco:
- naświetlony i wywołany negatyw zostaje przefotografowany cyfrowym aparatem (od dwóch lat negatywy
wywołuję samodzielnie, wcześniej przez prawie pięć lat powierzałem je jednemu z
najlepszych (to oczywiście moja opinia) w Warszawie zakładów fotograficznych);
- plik (o wysokiej rozdzielczości ) opracowuję w programie
graficznym – w ramach tego opracowania mieści się zarówno uzyskanie obrazu
pozytywowego jak i ewentualne – kadrowanie, wyostrzanie, etc.
Zestaw do digitalizacji (przefotografowania) – widoczny na fotografii – składa się z czterech głównych elementów:
1. podswietlarki zapewniającej światło o stałej jasności i bardzo dobrym rozproszeniu; korzystam z podświetlarek firmy Kaiser, o różnych formatach/wielkościach powierzchni podświetlanej, zapewniających temperaturę barwową ok. 5000 Kelvinów (światło dzienne);
2. statywu z przesuwną głowicą umożliwiającą stabilne zamontowanie aparatu;
3. aparatu cyfrowego (w tej chwili jest to Canon EOS 7D); do wykonywania zdjęć najczęściej używam obiektywu: Canon Macro Lens EF 100mm 1:2.8 „Ultrasonic”. W przypadku przefotografowywania płytek szklanych czy też negatywów o większych rozmiarach klatki wykorzystuję też obiektyw: Tamron AF 17-50mm 1:2.8;
4. „maskownicy” pozwalającej na ograniczenie pola fotografowanego do pojedynczej klatki (takich maskownic mam kilka – w zależności od formatu negatywu – do filmów małoobrazkowych, do średniego formatu – 6x6, 6x7).
Zwracam uwagę na widoczną - na lewo od otworu - "fugę", która pozwala na swobodne przesuwanie negatywem po zamknięciu "maskownicy". Sama maskownica wykonana została z grubego kartonu. |
Każda „klatka” z negatywu jest przefotografowana osobno –
czyli każda ma odpowiednik pliku cyfrowego. Fotografując negatyw staram się tak
ustawić odległość od aparatu/obiektywu, by fotografowana klatka (lub
fragment/kadr) wypełniał maksymalnie powierzchnię fotografowania.
Fotografie wykonywane są w formacie RAW, przy wykorzystaniu
preselekcji przysłony (najczęściej używaną przeze mnie przysłoną jest f8.0).
Stanowisko do fotografowania jest częściowo zaciemnione, choć nie jest to
niezbędne by uzyskać wysokiej jakości odwzorowanie cyfrowe negatywu.
Po zdigitalizowaniu negatywów – pliki RAW są opracowywane
przy pomocy programu graficznego Corel Paint Shop Pro X9. W ramach tego
opracowywania z pliku RAW tworzony jest
plik TIFF, a później – w zależności od potrzeb, plik z obrazem pozytywowym w
formacie JPEG. Wszelkie – ewentualne – korekty (ostrość, wyrazistość, usuwanie
zanieczyszczeń, które znalazły się na negatywie i zostały „utrwalone” na jego
cyfrowym zdjęciu, itp.) wykonuję głównie na etapie „przejścia” z pliku RAW do pliku
typ TIFF. Zakres tych korekt jest niewielki, staram się nie wykorzystywać w
graficznej obróbce pliku takich procedur – których odpowiedników nie
potrafiłbym wykonać przy pomocy powiększalnika podczas tworzenia odbitki. Obraz
pozytywowy tworzę każdorazowo przy „przejściu” z pliku typu TIFF do plików
JPEG. Jeśli „wynikowy” obraz ma być prezentowany w Internecie – to po
ostatecznym ustaleniu jego wielkości (wynikającej najczęściej z wymogów stron
internetowych) dodatkowo wyostrzam obraz, przed ostatecznym jego „zapamiętaniem”
– czyli zapisaniem pliku z konkretną nazwą.
Ot i wszystko w temacie „cyfrowej ciemni”.
Od wielu lat – właściwie od początku świadomego
zainteresowania/zajmowania się fotografią amatorską uważałem, że
najistotniejszym w tej całej zabawie jest ostateczny obraz (bez względu czy
chodzi o zdjęcie „cyfrowe” czy „analogowe”). Po pierwsze – czy Autorowi udało
się zrealizować zamierzenie/pomysł/przekaz, po drugie – czy odbiór tego
przekazu jest – w miarę – zgodny z tymi zamierzeniami. Sposób, metoda, technika
jaką do tego doprowadził, a także forma w jakiej dany obraz (fotografia) jest
prezentowana innym – to są sprawy trochę mniej istotne :)
ps.
Zdjęcia zaprezentowane powyżej powstały - oczywiście :) przy użyciu aparatu "tradycyjnego" (Zenza BRONICA SQ-A), na negatywie Ilford HP5+. Negatyw był naświetlany (i wywołany) dla czułości ISO 800. Do wywołania negatywu użyłem - po raz pierwszy - wywoływacza Ilfotec DD-X.
pps.
Zapomniałem dodać, że ta "cyfrowa ciemnia" - przynajmniej wg mnie - sprawdza się bardzo dobrze w przypadku fotografii czarno-białej. Dygitalizowanie negatywów kolorowych (albo slajdów) to "zupełnie inna bajka". I z tą inną bajką nie mam doświadczenia... :)
Wciąż nie wiem dlaczego można o zdjęciu z internetu powiedzieć "kliszowe"? :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Autora Noworocznie.
A mnie skąd to wiedzieć? Bardzo być może, że to efekt jakiegoś skrótu myślowego, który ktoś, kiedyś zastosował - a potem, na zasadzie "wicie-rozumicie" ów skrót został powielony. Wszystko sprowadza się do podania definicji (nawet tylko dla celów bardzo "lokalnych") :)
UsuńSzanowny Autorze
OdpowiedzUsuńWspomniany tu 'świat wirtualny' istnieje i jest rzeczywisty.
To jak ze światem cyfrowym. On też rzeczywiście istnieje i jest analogowy, tylko 'oglądany z daleka' i z całym arsenałem skrótów myślowych jest światem zer i jedynek. Zera i jedynki z kolei, to tylko kwestia ogólnie przyjętej umowy.
Zatem Autorze definicje, metody pomiarów, procedury i powtarzalne wyniki.
Pozdrawiam (cyfrowo), JaneQ
W którym momencie świat cyfrowy jest analogowy??? Ciekawa myśl, możesz rozwinąć?
UsuńA to już Janek odpowie - jak zechce :)
Usuń