Wrześniowy wyjazd w góry - to, poza okazją do grzybobrania, spacerów (jeśli nie leje za bardzo) - również możliwość zrobienia kilku zdjęć. Przede wszystkim - okazja do uzupełnienia "cyklu" pod ogólnym tytułem "moje zdjęcia Giewontu" (anno domini ....)
Pierwsze zdjęcia Giewontu - w tym roku - robiłem podczas lutowo/marcowego wyjazdu na nartowanie. Teraz przyszedł czas na kolejne :)
"Poszalałem" :) - zresztą nie tylko ja...
Prezentację zaczynam od najpopularniejszej - współcześnie - techniki fotograficznej, czyli fotografii telefonicznej...
Pierwsze zdjęcie jest autorstwa Li - udokumentowała moment, w którym zaczynałem "sesję" giewontową :)zdjęcia cyfrowe:
Najwięcej zdjęć zrobiłem Giewontowi - oczywiście - aparatami tradycyjnymi. Wszystkie na negatywach Ilford HP5+, wywoływanych w Ilfotecu DD-X.
Aparaty to: Kodak Brownie No. 2, Kiev 88, Start 66...
Brownie No. 2
Kiev 88
Start 66(zdjęcie ze Starta 66 jest autorstwa Li. Udało mi się ją namówić na zrobienie kilku zdjęć (aż 5!!!) - w tym jedno poświęciła właśnie Giewontowi)
Zapomniałem o jeszcze jednym aparacie, którym także udało mi się uwiecznić tegoroczny, wrześniowy widok Giewontu - o Polaroidzie (SLR 680). I to w dodatku aż w dwóch wersjach - czarno-białej i kolorowej.
Wyżej wymienione aparaty - plus pominięta w fotografowaniu Giewontu Zenza BRONICA, stanowiły (w różnych konfiguracjach) - wyposażenie fotograficzne podczas większości naszych tatrzańskich spacerów.
Relacje - foto - z powyższych, już niebawem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz