niedziela, 18 stycznia 2015

100 lat temu, a może i dawniej...

Kolejna opowieść z cyklu: czas zatrzymany, historie niedoopowiedziane...
-------------------------------
Ci z Szanownych Oglądających, którzy zaglądają częściej do tego bloga wiedzą, że - całkiem amatorsko - zbieram archiwalne fotografie, a właściwie szklane negatywy (to nie to samo :) ). Na podstawie zdjęć, które odtwarzam z tych negatywów - wymyślam historie o miejscach, ludziach, zdarzeniach na nich uwiecznionych. Oczywiście - dokładam wszelkich starań, by odtworzyć historie prawdziwe. Nie zawsze jest to możliwe, ale czasem ma się szczęście...

Historia pewnego domu w pewnym mieście...
Zaczyna się ta historia - prawdopodobnie ponad 100 lat temu. Oto ten dom, główny bohater historii...
Zanim przejdę do opowieści - uprzedzając być może Państwa Oglądających pytania - napiszę: tak, już wiem w jakim mieście ten dom stał/stoi. Ale przynajmniej na razie tej informacji nie będę podawał. Wracając do opowieści - wytężając wzrok można zobaczyć cztery postaci ludzkie: kobietę z małym dzieckiem na ręku i trójkę dzieci w wieku różnym. Jedno z nich znajduje się w wózku. Nie jest to wózek dla lalek :) Nad drzwiami do domu widniejącego na pierwszym planie jest jakiś napis - o nim za chwilę. Proszę o uważne przyjrzenie się obu budynkom - na pewne szczegóły tego zdjęcia będę zwracał uwagę w dalszej części opowieści. Wygląd zewnętrzny drugiego z budynków sugeruje rejon Europy, w którym - być może - domy się znajdowały. [na marginesie - co się potwierdziło :) - koniec marginesu]
Kolejne dwie fotografie - to zbliżenia, wielce prawdopodobne, że powstały w tym samym czasie (być może nawet tego samego dnia) co pierwsza fotografia.




Ponownie proszę o uważne przyjrzenie się szczegółom budynku. Głównie na podstawie strojów dzieci można przypuszczać, że fotografie wykonane zostały w pierwszych latach XX wieku (okres 1904-1912). Zwraca uwagę charakterystyczny "stan uwłosienia" części dzieci. Pewnym wyjaśnieniem przyczyn dla których przy tym domu znalazły się tak ostrzyżone dzieci - może być napis widniejący nad drzwiami: "Lasset die kinder zu mir kommen!". W wolnym tłumaczeniu może oznaczać: "Pozwólcie dzieciom przyjść do mnie". A takim "hasłem" często opatrywano ochronki, domy dla sierot. Skądinąd wiem, że w owym mieście na przełomie wieków duży pożar zniszczył kościół i ponad 23 domy.
Tak więc - na podstawie tych trzech fotografii możemy przypuszczać, że fotograf uwiecznił jakiś dom opieki/dom dziecka w miejscowości na terenach niemieckojęzycznych :). Pewne elementy wystroju zewnętrznego - karmniki dla ptaków - mogą sugerować, że oba budynki wchodziły w skład owego zakładu opieki.
Pora na kolejną fotografię...
Na kolejnym zdjęci bez problemów możemy rozpoznać te same budynki - ale w trakcie przebudowy/rozbudowy. Czyli - zdjęcie zostało wykonane z pewnością później (bliżej naszych czasów :) ). Być może przez tego samego fotografa - podobne ustawienie aparatu-podobny kadr. Zdjęcie zaplanowano raczej z zamiarem udokumentowania rozbudowy obiektu. 
Proszę jednak uważnie się przyjrzeć elementom architektonicznym - zarówno na budynku jak i w jego pobliżu. Pojawiły się pewne - wcześniej nie zarejestrowane elementy... 
Do tej miejscowości, do tych budynków został doprowadzony prąd! 
Czyli pierwsze trzy fotografie wykonano w czasach, gdy w tej miejscowości (albo przynajmniej w tej części) prądu nie było...
Napis nad drzwiami remontowanego budynku widnieje, domki dla ptaków na budynku sąsiednim również...
I pora na zdjęcie ostatnie...
Na pierwszy rzut oka widać wyraźne zmiany jakie miały miejsce. Napisu nad drzwiami nie ma, elewacja zewnętrzna drugiego budynku została - w części - zmieniona, zniknęły budki dla ptaków. Do "budynku z napisem nad drzwiami" dobudowano jeszcze jeden budynek - z bramą (na zdjęciu poprzednim, na budowanych murach nie ma nawet zarysu bramy - to raczej jeszcze jeden - dodatkowy dom). Podłączenia prądu są już zamocowane "porządnie", w innym miejscu niż na poprzedniej fotografii. Od poprzedniej fotografii musiało więc minąć trochę czasu - więcej nawet niż różnica dzieląca pierwszą fotografię od kolejnej). Stroje dzieci - choć inne ze względu na porę roku - też robią wrażenie bardziej "nowoczesnych". Nie wykluczone, że ośrodek pomocy/dom dziecka już w tych budynkach się nie mieści...
Warto zwrócić uwagę na stroje dzieci (chłopiec z psem jest na nartach, chłopczyk z lewej ma w ręku kankę na mleko). Być może to wyłącznie sugestia - ale ta trójka nie robi wrażenia rodzeństwa. Wygląd tych strojów może - oczywiście wyłącznie na zasadzie sugestii - wskazywać, że o ile poporzednie fotografie wykonano raczej przed I Wojną Światową, tak tę zrobiono już raczej po wojnie. Ale - to wyłącznie hipoteza. Jako swoisty "bonus" - możemy "zobaczyć" cień fotografa i cień jego sprzętu fotograficznego (aparat na statywie).

Tajemnica jakie to miasto - wyjaśni się przy kolejnej opowieści - ale teraz, na zakończenie mogę napisać, że tradycje opieki nad sierotami przetrwała w tym mieście do końca XX wieku.


Dziękuję za uwagę :) i zapraszam na ciąg dalszy za jakiś czas...

ps. wszystkie te zdjęcia powstały w oparciu o cyfrowe "wywołanie" negatywów wykonanych na płytkach szklanych o formacie 13x18 cm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz