Emeryckie
reminiscencje na temat 70-lecia Wydziału Geologii UW Upłynęło 70 lat od powołania do
życia Wydziału Geologii na Uniwersytecie Warszawskim. Warto zatem przypomnieć
historię jego powstania oraz trudności związane z jego organizacją w odbudowującej
się Warszawie. Nie żyją profesorowie, którzy byli organizatorami tego
przedsięwzięcia. Niedługo zabraknie także bezpośrednich świadków tych wydarzeń.
Już teraz zarówno same nazwiska profesorów – organizatorów Wydziału, takich jak
prof. dr hab. Stefan Zbigniew Różycki, prof. dr hab. Roman Kozłowski, prof. dr
hab. Kazimierz Smulikowski, prof. dr hab. Jan Samsonowicz czy prof. dr hab.
Edward Passendorfer, a także ich osiągnięcia naukowe, dla najmłodszych pokoleń
geologów brzmią często jak mity greckie. Jako jeden z jeszcze żyjących
współorganizatorów pragnę te czasy przypomnieć.

Pod koniec roku akademickiego 1951, prof. dr hab. Edward
Passendorfer zwołał zebranie Katedry Geologii i Paleontologii Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika w Toruniu, aby poinformować asystentów o przeniesieniu
Katedry Geologii z Torunia do Warszawy, na Uniwersytet Warszawski. Tam bowiem,
z połączenia katedr geologicznych z wszystkich polskich uniwersytetów, miał
powstać Wydział Geologiczny. Dla mnie jest to jedyna okazja, by wrócić do
Warszawy, zwłaszcza że nowo powstały Wydział miał zapewnić pracownikom
mieszkanie. Poza mną – zgodę na propozycję „przeniesienia” wyraziłem na
poczekaniu – podobne decyzje podjęli mgr Zbyszek Kotański i mgr Helena
Pugaczewska. Reszta kolegów wolała pozostać w Toruniu. Nota bene – decyzja o
pozostaniu nie zakończyła się dla nich zbyt pomyślnie. Po reorganizacji
związanej z naszym przeniesieniem, Katedrę Paleontologii przekształcono w
Zakład Geologiczny, z zajęciami usługowymi dla studentów przyrodników i
włączono do Katedry Geografii. Zredukowano również liczbę asystentów, tak że
przy Zakładzie Geologii na toruńskim Uniwersytecie pozostali jedynie: prof. dr
hab. Roman Kongiel, mgr Andrzej Wilczyński i mgr Ewa Popiel. Dwie pozostałe
koleżanki – mgr Zofia Królicka i mgr Stefania Mączyńska – musiały poszukać
sobie pracy gdzie indziej.
My, którzy wyraziliśmy chęć
przeniesienia się do Warszawy mamy teraz nadmiar pracy. Katedra przenosi się z
całym dobrodziejstwem inwentarza. Trzeba zabezpieczyć i spakować wszystkie
okazy dydaktyczne, materiały naukowe, aparaturę, biblioteką Katedry. Także
cześć wyposażenia – mebli i szaf na zbiory. Pakowanie i wysyłanie sprzętu
trwało w sumie, aż do czerwca 1952 roku.
W Warszawie czekał na nas gmach
przy ul. Oboźnej 6 (dawny Dom Zrzeszenia Kupców Prywatnych), który został
główną „Bazą Wydziału Geologicznego” (to nazwa przyjęta oficjalnie przez
MSzWiO, nazwa, która w ostateczności się „nie przyjęła”). Cała kadra naukowa,
która do tej pory pracowała w katedrach geologii, a która dotarła do Warszawy z
całej Polski uznała, że zdecydowanie „lepszą” nazwą jest „Wydział Geologii”. Ta
nazwa – usankcjonowana oficjalnie – przetrwała do dziś.
W budynku na Oboźnej mieścił się
Dziekanat Wydziału (pierwszym Dziekanem został prof. dr hab. Edward
Passendorfer) oraz większość Katedr, które przywędrowały z innych polskich
uniwersytetów. Na Oboźną przeniesiono nawet warszawską Katedrę Geologii (z
przedwojennego gmachu Chemii na ul. Pasteura), przemianowaną na Katedrę
Geologii Historycznej. Na Pasteura pozostała jedynie Katedra Paleontologii (na
Oboźnej się już po prostu nie zmieściła). Na Oboźnej znajdowała się duża aula,
zwana „Salą Śląską”, kilka mniejszych sali, spełniających wymagania pomieszczeń
seminaryjnych czy ćwiczeniowych oraz kilka pokoi, które zostały przeznaczone na
gabinety profesorskie i pokoje asystenckie.
„Zespół toruński” został Katedrą
Geologii Ogólnej. Do dyspozycji naszej Katedry mieliśmy gabinet profesorski
prof. Passendorfera, salkę seminaryjną (na I piętrze) oraz trzy pomieszczenia
na piętrze II. W jednym z nich zostały umieszczone zbiory potrzebne do
prowadzenia ćwiczeń, dwa pozostałe zajęli asystenci profesora Passendorfera –
mgr Z. Kotański i mgr W. Barczyk. Pokoje asystenckie – przez kilka pierwszych
miesięcy pełniły podwójną rolę – w dzień pokoju do pracy, w nocy – miejsca
noclegowego). Zbliżał się termin egzaminów
wstępnych i rozpoczęcia zajęć. W Toruniu – na geologię – przyjmowano 20
studentów, w Warszawie limit miejsc określono na 80 osób. Żadna sala
seminaryjna ich nie pomieści, a w „Sali Śląskiej” nie było żadnego wyposażenia.
Zresztą brak wyposażenia – biurowego, dydaktycznego (ławki, stoły do pracy) - trapi
cały Wydział i Uniwersytet. Ministerstwo powołuje pełnomocników-organizatorów,
którzy rozjeżdżają się po Polsce w poszukiwaniu mebli do wyposażenia auli
wykładowych. Mnie, jako jednemu z pełnomocników, udaje się wyprosić stare ale
dobre ławki z pulpitami z Uniwersytetu Poznańskiego. Udało się również
„załatwić” transport i egzamin wstępny dla studentów geologii mógł się odbyć w
auli Wydziału. Po przyjęciu tak dużej liczny
studentów pierwszego roku, do których doszło ponad 100 studentów z lat
wyższych, po powstaniu nowych Katedr, budynek na Oboźnej stał się „za ciasny”.
Również obsługa administracyjna katedr była niewystarczająca. Wydział
powiększył się o część gmachu przy Nowym Świecie 69 (do budynku, w którym we
wrześniu 1939 roku znajdował się Sztab Dowództwa Obrony Warszawy). Do nowych
pomieszczeń przeniesiona została Katedra Czwartorzędu, Geologia Techniczna i
Hydrogeologia. W tym samym czasie zwiększył się skład osobowy Katedry Geologii
ogólnej – do 5 asystentów. W 1956 roku zrezygnowano z pomieszczeń w gmachu przy
Nowym Świecie 69. Działające tam katedry przeniesiono do nowo wybudowanego,
sąsiedniego budynku przy Nowym Świecie 67, jednocześnie przeniesiona została
tam Katedra Paleontologii (z ul. Pasteura).
W
warszawskich Katedrach Geologii był taki zwyczaj, że w południe była przerwa na
śniadanie. Profesorowie i asystenci zbierali się w jednej Sali, gdzie podczas
posiłku omawiali zarówno wydarzenia związane z pracą jak i z życiem codziennym.
Z czasem ów zwyczaj został przyjęty również przez przybyszów z innych
uniwersytetów, jednak wspólne posiłki „jednoczyły” głównie asystentów.
Postanowiono „zreorganizować” ów zwyczaj i zamiast przynoszonych z domów
śniadań, zorganizować składkową stołówkę obiadową. Dziekan wyraził zgodę, a
żona dozorcy chęć zostania kucharką i przygotowywania obiadów. „Składkowa”
kuchnia przetrwała rok, do momentu, gdy w obrębie kampusu na Krakowskim
Przedmieściu uruchomiono uniwersytecką stołówkę dla kadry naukowej. Zwyczaj
wspólnego śniadania zachował się jedynie w Katedrze Paleontologii do czasu
przejścia większości pracowników tej Katedry do Polskiej Akademii Nauk.
 |
położenie kamienia węgielnego pod budynek Wydziału Geologii
|
Ministerstwo rozważało wybudowanie odrębnego kampusu dla
nauk ścisłych i przyrodniczych, pozostawiając kampus Krakowskiego Przedmieścia
wyłącznie dla humanistyki i prawa. Rozważano dwie lokalizacje – obszar zakola
Wisły w rejonie Siekierek i Czerniakowa lub zachodnie krańce Pola
Mokotowskiego. Ostatecznie wybór padł na tę drugą lokalizację, między innymi ze
względu na istniejący po sąsiedzku gmach Wydziału Chemii oraz Wszechnicy
Polskiej.
Jako
pierwszy, w nowym kampusie miał być wybudowany specjalny gmach dla przeznaczony
wyłącznie dla Wydziału Geologii (przy skrzyżowaniu al. Żwirki i Wigury z ul.
Banacha). Projekt budynku powstał w pracowni prof. Romualda Gutta, sławnego nie
tylko w kraju, przedwojennego architekta, modernisty, spod ręki którego wyszło
wiele przedwojennych i powojennych planów budynków użyteczności publicznej (m.
inn. budynek GUS w Warszawie, przy ul. Niepodległości).
Kamień
węgielny pod gmach Wydziału Geologii położono 25. 06. 1954 roku, budowę
ukończono w grudniu 1960. W tym samym roku i miesiącu – 19. 12. 1960 roku – w
największej auli nowo wybudowanego gmachu (obecnie sala nr 1012 im. Prof.
Edwarda Passendorfera) odbyły się po raz pierwszy obrony trzech doktoratów na
Wydziale Geologii (między innymi także i mojego). Po obronach członkowie Rady
Wydziału, zaproszeni goście – zostali podjęci (przez świeżo upieczonych
doktorów) słodkim przyjęciem z lampką wina. Ta tradycja – zarówno obrony
doktoratu w sali na I piętrze jak i towarzyskiego spotkania po obronie –
przetrwała do dnia dzisiejszego.
Nowy budynek był wspaniale wyposażony, posiadał cztery duże,
wykładowe aule, w tym jedną przystosowaną do projekcji filmowych. (co prawda –
z tego udogodnienia korzystano niezbyt często, głównie w czasie studenckiego
strajku w 1981. Z projekcjami filmów podczas strajku związana jest interwencja
służb UB i zarekwirowanie kopii filmu, który – w ostateczności – zwrócono, gdyż
był oficjalnie wypożyczony z Ambasady Radzieckiej). Szerokie korytarze, przy
aulach wykładowych duże hole (obecnie częściowo zamurowane i zamienione na pracownie,
w jednym z takich „wygospodarowanych” pomieszczeń przez wiele lat mieścił się
studencki klub „Pod młotkami”), szerokie drzwi do wszystkich pokoi, sale
seminaryjne i ćwiczeniowe umieszczone blisko wejścia głównego i klatek
schodowych (tak, by studenci nie musieli krążyć po całym gmachu), wydzielone
korytarze z pokojami dla pracowników naukowych włącznie z pokojami
magisterskimi. Specjalna sala dla Rady Wydziału (obecnie mieści się w niej
bufet), w pokojach asystenckich szafy na okazy w ścianach, stoły laboratoryjne.
Prawie w każdym pokoju dostęp do wody. Na parterze biblioteka wraz z czytelnią,
w środkowym łączniku sala muzealna (przez wiele lat w tej sali odbywały się
egzaminy wstępne – a dokładnie część ustna egzaminów). W piwnicach liczne
pomieszczenia magazynowe – oraz schron przeciwatomowy; szerokie korytarze,
wysokie drzwi do pokoi, dostęp do wody w pokojach, grube ściany zewnętrzne,
schron – to wszystko na wypadek wojny, tak by cały budynek w krótkim czasie
można było zamienić w szpital. Pamiętajmy, że obiekt powstał w okresie „zimnej
wojny”.
Do
nowego gmachu przeniesiono wszystkie katedry i zakłady. Katedrze Geologii
Ogólnej, w której pracowałem, przydzielono pomieszczenia na pierwszym piętrze w
segmencie od ul. Żwirki i Wigury. Przykładowo podam liczbę pokoi przeznaczonych
dla Zakładu: - gabinet profesorski z dodatkowym pokojem do pracy naukowej, dwa
pokoje dla doktorów (adiunktów) geologii z osobnymi laboratoriami, osiem pokoi
dla asystentów, pomieszczenie na ciemnię fotograficzną, pomieszczenie na
szlifiernię i na zakładową bibliotekę.
Wydział
stopniowo się rozwija, powstają nowe specjalizacje, zwiększa się liczba
studentów, a w związku z tym wzrasta liczebność kadry nauczającej. W związku z
tym sam Wydział dzieli się na dwie sekcje – Geologię Podstawową (przyrodniczą)
i Geologię Inżynierską i Hydrogeologię. Rekrutacja i egzaminy wstępne dla
sekcji odbywają się oddzielnie. Powstaje Studium Doktoranckie Wydziału
Geologii, Wieczorowe Studium Geologii Technicznej. Na wydziale pojawia się
osobne wydawnictwo naukowe: Biuletyn Geologiczny Wydziału Geologii UW, w
całości redagowane przez pracowników naukowych Wydziału. Powstaje Zakład Prac
Inżyniersko-Geologicznych Wydziału Geologii, zostaje włączony do Zakładu
Doświadczalnego powołanego przy Uniwersytecie Warszawskim (dzięki temu możliwe
jest realizowanie przez pracowników Wydziału rozmaitych prac zleconych,
oczywiście na rzecz gospodarki państwowej). W latach późniejszych (lata 80-te
XX wieku), w porozumieniu z Dyrekcją Tatrzańskiego Parku Narodowego, na terenie
Tatr (Łysa Polana) powstaje terenowa baza hydrogeologiczna. Przy Wydziale
rozpoczyna działalność stacja badawcza Ochrony Środowiska monitorująca wody
poziomu oligoceńskiego.
W 1968
roku MSzWiO uchwala nową ustawę, w której likwiduje wszystkie katedry – jako
przejaw „kapitalizmu i wykorzystywania podległych kierownikowi asystentów”
- tworząc w to miejsce Instytuty
Naukowe, łączące te zakłady, w których asystenci będą mogli „wspólnie”
prowadzić badania naukowe.
Na
Wydziale Geologii powstają trzy Instytuty: Instytut Geochemii, Mineralogii i
Petrografii, Instytut Geologii Podstawowej i Instytut Hydrogeologii i Geologii
Inżynierskiej. Istniejące wcześniej Zakłady – pozostają bez zmian i „wchodzą” w
strukturę odpowiednich Instytutów. Powstaje „Centralna Biblioteka Wydziału
Geologii” – z połączenia bibliotek katedralnych. W 1972 roku zostaje powołane
Studium Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych, które w 1988 roku zostanie
przekształcone w samodzielną Katedrę. MSzWiO powołuje – Muzeum Wydziału
Geologii. Między innymi w tym Muzeum prezentowana była – po raz pierwszy w
Polsce – skała księżycowa przywieziona przez astronautów z Apolla 11, a nieco później
– szkielet dinozaura przywieziony z pustyni Gobi przez ekspedycję paleontologiczną
PAN. Muzeum bardzo przypadło do gustu ówczesnemu Rektorowi UW, prof. dr hab.
Zygmuntowi Rybickiemu, który wszystkich oficjalnych gości, krajowych i
zagranicznych, odwiedzających Uniwersytet Warszawski, przyprowadzał na Wydział
Geologii, czasem osobiście ich oprowadzając (bez powiadomienia kustosza).



W latach tych zmian, na
emeryturę odchodzi pierwszy Dziekan Wydziału i Kierownik Katedry Geologii
Ogólnej, prof. dr hab. Edward Passendorfer. Funkcję Dyrektora Instytutu
obejmuje prof. mgr Kazimierz Guzik.
Mimo zmian administracyjnych nauczanie studentów pozostaje
bez zmian – trwa przez 10 semestrów studiów stacjonarnych. Po pierwszym roku,
studenci odbywają wycieczki geologiczne w różne regiony Polski (głównie w
Sudety lub Tatry) oraz długoterminowe kursy terenowe.
Podstawowym kursem jest
czterotygodniowy kurs terenowy w Górach Świętokrzyskich, w Chęcinach.
Początkowo zakwaterowanie miało miejsce w zabudowaniach poklasztornych przy ul.
Małogoskiej (kwatery studentek i stołówka) oraz w zabudowaniach poklasztornych
dawnych franciszkanów (kierownictwo kursu, kadra, studenci). W latach
późniejszych lokalizacje chęcińskie ulegały zmianie – kurs kwaterował w budynku
szkolnym, w internacie, nawet w schronisku LZS (nazywanym przez studentów
„Czerwoną Oberżą”, ze względu na warunki sanitarne i kiepskie wyżywienie). Poza
Chęcinami kurs lokalizowany był między innymi w Brzegach i Łagowie (w
szkołach). W tym ostatnim Wydział ofiarował szkole odbiornik telewizyjny, a
mieszkańcy, w dowód wdzięczność (bo był to pierwszy telewizor w tej
miejscowości) obniżali ceny przy zakupach żywności. W Krzeszowicach kursanci
mieszkali w budynkach gospodarczych pałacyku „Vauxhall”, w Kielcach w
akademiku, w Nowinach w hotelu robotniczym. Przez kilka lat kurs odbywał się w
Bocheńcu – początkowo w ośrodku wypoczynkowym „Wierna”, następnie we „własnym”
(uniwersyteckim, a z czasem wręcz wydziałowym) ośrodku, w obiektach przejętych
od Samopomocy Chłopskiej.
Wybudowanie Europejskiego
Centrum Edukacji Geologicznej, w dawnym kamieniołomie „Rzepka” pod Chęcinami –
miało miejsce wiele lat po moim odejściu na emeryturę.
Po trzecim roku studiów wycieczka stratygraficzna w Góry
Świętokrzyskie lub inna, w zależności od specjalizacji i dwutygodniowy kurs
kartowania Geologicznego. Pierwszy kurs kartowania odbywał się na Groniku koło
Kir (w ośrodku wypoczynkowo/szkoleniowym lotników Wojska Polskiego). Był to
jedyny kurs, w którym grupy terenowe prowadzone były nie tylko przez asystentów
ale także przez profesorów: prof. Samsonowicza, prof. Gołąba. Do rozwożenia
grup po terenie służył ofiarowany Wydziałowi przez Prezydenta B. Bieruta
samochód ciężarowy marki „Star 20” dostosowany do przewozu ludzi. Ze względu na
kolor szoferki nazywany był „Błękitną Strzałą”.

Zarówno
kadra jak i studenci czuli się na Groniku jakby byli na orbisowskich wczasach,
z restauracją i obsługą kelnerską niczym w Bristolu, a nie na terenowym kursie.
Po śniadaniu (zawsze coś na ciepło), każdy wychodzący ze stołówki otrzymywał w
torbie drugie śniadanie, obiad był zawsze dwudaniowy z kompotem lub deserem.
Podawany w wazach, na półmiskach i salaterkach. Jedynym warunkiem był całkowity
zakaz wynoszenia jedzenia poza stołówkę (już po zakończeniu kursu ówczesna
kwestura uniwersytecka bardzo długo zarzucała Wydziałowi przekroczenie
wszelkich limitów finansowych). Kolejne kursy – ten na Groniku odbył się tylko
raz – miały lokalizację w Wojcieszowie, Myczkowcach, Kluszkowcach, w Kirach,
Łopusznej i oczywiście w Chęcinach i Bocheńcu. Jednak „żywieniowe eldorado” nie
powtórzyło się nigdy więcej.
Na
czwartym i piątym roku studenci odbywali indywidualne wyjazdy w tereny prac
magisterskich. Początkowo nawet te praktyki magisterskie były współfinansowane
przez Uczelnię – na zasadzie delegacji służbowej.
W mojej pamięci pozostało kilka mniej przyjemnych wspomnień,
o zdarzeniach jakie miały miejsce właśnie podczas trwania kursów terenowych. Na
jednym z kursów (dla pierwszego roku, w Chęcinach) – grupa studentów poszła w
czasie wolnym zwiedzać ruiny chęcińskiego zamku. W pewnym momencie jedna ze
studentek spadła z murów obronnych na dziedziniec wewnętrzny. Wezwano Pogotowie
Ratunkowe, które odwiozło poszkodowaną do kieleckiego szpitala. Tam okazało
się, że ofiara – poza złamaną nogą jest… postrzelona z karabinu. Zawiadomiono
Urząd Bezpieczeństwa, który po „wnikliwym” śledztwie wykrył, że postrzał był
przypadkowy, a sprawcą okazał się milicjant, trenujący u podnóża Góry Zamkowej
strzelanie do celu (z tym, że celem oczywiście nie była poszkodowana osoba!!!).
Podczas kursu na Jaszczurówce w Zakopanem trzech studentów złamało sobie, w
krótkim czasie, nogi. Wszystkie złamania dotyczyły nóg w kostce. Jak się
okazało – wszyscy trzej zakwaterowani byli w tym samym domu, a nogi łamali
schodząc po schodach, zaczepiając podkutymi butami o gruby dywan. W terenowe,
wojskowe, podkute gwoździami buty wszyscy kursanci byli zaopatrywani w tamtym
czasie przed wyjazdem w teren przez Wydział. Podobnie zresztą jak w inne
elementy wyposażenia terenowego – od plecaków, toreb aż do (czasem) kurtek czy
przeciwdeszczowych pałatek. Niestety dosyć szybko tego typu działania, ze
względów finansowych się skończyły. Były też inne wypadki, czasem bardziej
smutne lub wręcz tragiczne, ale przy okazji jubileuszowych wspomnień nie warto
do nich wracać.
W miarę
upływu lat Wydział stopniowo się modernizował. Próbował „nadążać” za postępem
technicznym – z różnym (w zależności od okresu) skutkiem. Już nie telefon
stacjonarny, na który czekało się latami – a kontakt „z terenu” z administracją
wydziałową nawiązywało się poprzez zamawianie „zamiejscowych” – a telefon
komórkowy i internet. Nie maszyna do pisania (wzornik czcionek każdej maszyny
trzeba było „deponować” w odpowiednich organach), czy maszyna do liczenia, a
komputer. Już nie kreślenie map na podświetlarce, czy ozalitowe odbitki podkładów,
nie kolorowanie kolejnych egzemplarzy, nie kserograf, a laserowa drukarka lub
ploter, nie pantograf, a skaner. Nie binokular, mikroskop polaryzacyjny, a
mikroskop elektronowy. Wreszcie – już nie fotokopie obcojęzycznych podręczników
sprzed 20-30 lat, nawet nie biblioteka – a poczta elektroniczna i Internet. To
oczywiście wielkie zmiany, bardzo szybkie zmiany, kolosalne przyśpieszenie –
także w rozwoju nauki.
W 1975
roku na Wydziale Geologii zorganizowano po raz pierwszy samodzielną inaugurację
roku akademickiego, z przemówieniem Dziekana, ślubowaniem nowo przyjętych
studentów. Od tamtego czasu każdy nowy rok akademicki inaugurowany jest także
występem Chóru Uniwersytetu Warszawskiego – w murach Wydziału wybrzmiewa Hymn
Polski, „Gadeamus igitur iuvenes dum sumus” i – oczywiście – „Gaude, Mater
Polonia”.
To
tylko trochę wspomnień z początków „życia” Wydziału Geologii na Uniwersytecie
Warszawskim. Przetrwały ponad trzydzieści lat – od mojego przejścia na
emeryturę. Wspomnienia z tych ostatnich – z pewnością pozostają w pamięci
młodszych Koleżanek i Kolegów.
Wiesław Barczyk